Poprzedni rozdział:
W skrócie mecze siatkarzy i wątek przygotowania do ślubu. Dziewczyny razem z Martą jadą do Warszawy by pomóc jej w wyborze sukni ślubnej. Niniejszy rozdział jest kontynuacją.
Kiedy rano wstałyśmy i ogarnęłyśmy mieszkanie po naszej wczorajszej imprezie, wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy do Rzeszowa.
W skrócie mecze siatkarzy i wątek przygotowania do ślubu. Dziewczyny razem z Martą jadą do Warszawy by pomóc jej w wyborze sukni ślubnej. Niniejszy rozdział jest kontynuacją.
„Dla miłości nie jest ważne, aby ludzie do siebie pasowali, ale by byli razem szczęśliwi.”
Kiedy rano wstałyśmy i ogarnęłyśmy mieszkanie po naszej wczorajszej imprezie, wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy do Rzeszowa.
-Marta co ty zrobisz z sukienką
co?-zapytała Monia.
-Nie mam pojęcia. Nie chcę by Zbyszek
zobaczył ją wcześniej.....u ciebie niestety nie zostawię, bo
wiadomo Kubi, u Iwony też nie, bo Igła....może u ciebie Ola co?
Pit myślę, że nie będzie taki wylewny i w razie czego nie powie
Zibiemu gdzie przetrzymuję swoją sukienkę.-zwracam się do
dziewczyny patrząc we wsteczne lusterku.
-Nie ma sprawy. Zamknę szafę i nawet
Piotrek tam nie zajrzy.
-W takim razie bardzo się cieszę.
Przez całą drogę plotkowałyśmy, a
kiedy znalazłyśmy się na miejscu wstąpiłyśmy wpierw odwiesić
sukienkę.
-Piękna jest.-mówi Monia.-Wyglądasz
w niej cudnie.
-Dziękuję.
Po chwili rozeszłyśmy się do domów,
a zanim to wyciągnęłam jeszcze Malwinę do centrum handlowego.
-No tak w końcu bielizna na noc
poślubną obowiązkowa.-mówi kiedy wchodzimy do sklepu z bielizną.
Sporo czasu zajęło nam wybranie
odpowiedniej. Jednak kiedy znalazłyśmy tą która bardzo mi się
spodobała, udałyśmy się na małą kawkę.
-A ty Malwina już masz jakąś
sukienkę?
-No ba! W końcu twoja świadkowa musi
ładnie wyglądać prawda?
-Nie inaczej.-odpowiadam i uśmiecham
się.
Po odwiezieniu Malwiny na dworzec,
wróciłam do mieszkania. Drzwi do niego były otwarte co
oznaczało, że Zbyszek jest w domu. Całe zakupy na razie włożyłam
do szafy i udałam się do środka. Atakujący siedział właśnie i
oglądał telewizję. Gdy ujrzał mnie od razu podniósł się i
chwycił w ramiona, wpijając się w moje usta.
-Jak ja się za tobą
stęskniłem.-szepcze patrząc mi w oczy.
-Ja za tobą też kochanie.-odpowiadam
i mocno się do niego przytulam.
-Nie rozniosłyście mojej
chaty?-zapytał i został zdzielony przeze mnie w ramię.
-Właściwie to nie masz tam do czego
wracać. Lekko sobie zabalowałyśmy.-mówię i kieruję się do
kuchni.
-Ale serio?-słyszę za sobą pytanie i
to zadane w dość poważnym tonie.
-No tak.-powiedziałam nalewając wodę
do szklanki. Nie minęła chwila, a on pojawił się obok.
-Marta...-i spojrzał na mnie.
-No ty głupi jesteś? Nie pojechałam
tam imprezować.-odpowiadam, a on wzdycha z ulgą.
-A już myślałem....
-To nie myśl tyle, bo to nie na twoją
główkę kochanie.
-Babo!-powiedział i wyrwał mi z dłoni
szklankę, a następnie wziął na ręce i zaniósł do sypialni.
Tam w bardzo szybkim czasie pozbyliśmy
się naszych ubrań i daliśmy się ponieść uciechom cielesnym.
Kiedy oboje zmęczeni padliśmy, mocno wtuliłam się w tors mego
mężczyzny.
-Zbysiu?
-Hmm?
-Kupiłeś garnitur?-zadaje mu pytanie,
a on unosi się lekko i patrzy na mnie.-Kochanie! Powiedz mi, że nie
zapomniałeś o tym!
-No jasne, że nie. Wczoraj z Kubim
załatwiliśmy to. Buty, garnitur, krawat....wszystko jest już
kupione.-spokojnie odpowiada.
-Wystraszyłeś mnie wiesz?
-Skarbie przecież nie zapomnę o
własnym ślubie...a ty sukienkę kupiłaś?
-Kupiłam.-mówię.
-A pokażesz mi?
-W życiu! Zobaczysz mnie dopiero w kościele.
-Ale...
-Nie!
Jeszcze przez chwilę się tak
przekomarzaliśmy, a potem usnęliśmy. Następnego dnia udaliśmy
się do jubilera by odebrać nasze obrączki. Były piękne. Potem
czekała nas przejażdżka do miejsca w którym odbędzie się
wesele. Mieliśmy naprawdę dużo rzeczy na głowie związanego z
naszym ślubem. Jednak wiem, że to będzie najpiękniejszy dzień w
moim życiu i strasznie nie mogę się go doczekać. Któregoś dnia zadzwonił do mnie Kamil z propozycją zrobienia małego show na weselu. To miał być taki pożegnalny wspólny taniec. Zgodziłam się na to, bo bardzo chciałam z nim znów zatańczyć. Przyznam szczerze strasznie będzie mi tego brakować. Więc teraz doszło mi jeszcze nauki. Jednak to jedyne sprawiało mi przyjemność. Te całe przygotowania naprawdę były męczące. Dobrze, że już niedługo
czeka mnie wieczór panieński. Będę mogła się w końcu zabawić i odpocząć, a wiem, że dziewczyny
postarają się i to nieźle. Ustaliliśmy też, że odbędzie się
to tydzień przed by w razie czego zdążyć wytrzeźwieć....może
nie tyle ja co Zibi. Dziewczyny miały zajechać po mnie o godzinie
17:00. Kazały mi się ubrać bardzo seksownie. No z tym akurat nie
było dla mnie problemu. Malowałam się akurat gdy do łazienki
wparował mój narzeczony. Stanął jak wryty w drzwiach.
-O nie!! Ja Cię tak nigdzie nie
wypuszczę.-mówi podchodząc do mnie i obejmując w pasie.
-Niby dlaczego?-zapytałam odwracajac się do niego.
-Bo mam teraz wielką ochotę zedrzeć z Ciebie tą sukienkę i ostro wziąć w tej łazience.-szepcze mi do ucha przygryzając jego płatek.-...tutaj na szafce, opartą o ścianę....gdziekolwiek.
-Dzisiaj jedynie możesz obejść się swoją wyobraźnią.
Spojrzał na mnie tym swoim uśmieszkiem.
-Nic z tego.-odpowiedziałam i wróciłam do malowania ust.
Nagle słyszę dzwoniący telefon.
Spoglądam na wyświetlacz i widzę zdjęcie Moni.
-Dobra dziewczyny już są na dole.
Muszę lecieć.
-Nooo nieeee.-mówi.
-Wrócę. Nie ucieknę na pewno.
-Wiem to.
-A po Ciebie chłopaki kiedy
będą?-pytam wyciągając z szafy swoje najlepsze szpilki.
-Za jakąś godzinkę.
-No okej....podaj mi jeszcze torebkę i
kurtkę.-powiadam, a on przynosi mi wszystko. Zanim jednak daje mi przyciąga do siebie i namiętnie całuje.
-Do zobaczenia.
-Papa.-odpowiadam i znikam za drzwiami.
Przed klatką czeka już samochód z dziewczynami. Wsiadam i witam
się z wszystkimi.
-Malwina i Monika dojadą na
miejsce.-mówi Iwona która siedzi za kierownicą.
-Spoko, a gdzie jedziemy?-pytam.
-Zabawić się. To będzie najlepsza
noc w twoim życiu.-mówi Ola.
-Zapewne.-odpowiadam.
Po trzech godzinach zajeżdżamy do
Katowic. Gdy podjeżdżamy pod jeden z klubów widzę już Malwinę i
Monikę stojące pod budynkiem. Jak Iwona zaparkowała auto
dołączyłyśmy do nich. I tak zaczęła się nasza zabawa.
Oczywiście nie odbyło się bez striptizera. Naprawdę świetnie się
bawiłyśmy i co potem się okazało, nie będziemy bawić się tylko
jeden wieczór. Nad ranem wylądowałyśmy w pokoju wynajętym w hotelu.
-I co dalej?-pytam bełkocząc kiedy
siadam na kanapie.
-Dzisiaj w dzień odpoczywamy, a potem kolejna
noc przed nami.-oznajmia Monika.
-A chłopaki?
-Proszę Cię....oni pojechali do
stolicy i to nie będą świętować jeden wieczór. Krzysiek mnie o
tym zapewnił. Więc skoro oni się będą bawić to my też.-mówi
Iwona.
-I świetnie.-powiedziałam i
otworzyłam szampana.
Wypiłyśmy go i poszłyśmy spać. Po południu z wielkim kacem i bólem głowy się obudziłam. Dziewczyny pewnie czuły się jak ja. Gdy nieco zminimalizowałyśmy symptomy wczorajszej nocy wybrałyśmy się na małe zakupy. W końcu przed nami kilka dni tutaj. Strasznie podobał nam się ten wypad. Wieczorem przebrane i na świeżo wyszykowane ruszyłyśmy w miasto na podbój kolejnych klubów. Było naprawdę świetnie. I tak to było 4 dni pod rząd. Następnego dnia wieczorem wróciłyśmy do Rzeszowa. Zdziwiłam się kiedy okazało się, że wszystkie jadą do mojego mieszkania. Wzięłam otworzyłam drzwi do mieszkania w którym nikogo nie było. Zastanawiałam się gdzie jest Zbyszek. Wystraszyłam się, że może chłopaki jeszcze balują, a już niedługo ślub. Wyciągnęłam telefon by już zadzwonić do niego.
-Spokojnie Marta. Ze Zbyszkiem
zobaczycie się dopiero w dniu ślubu.-odpowiada Iwona.
-Co?-pytam.
-Zostajesz więźniem tutaj, a Zibi u
nas.-mówi Ignaczakowa.-Chcemy byście się pragnęli jeszcze
bardziej, więc rozłąka was czeka, ale zakończona czymś
tak wspaniałym jak ślubem.
-A jego rzeczy?-pytam.
-Już są u nas. Możesz być spokojna
na pewno zjawi się na ślubie. Zabiłabym Krzyśka gdyby nie
dopilnował tego.
-W razie czego Miśka jeszcze pod sztorcowałam, by dopilnował aby jego przyjaciel zjawił się na
własnym ślubie.
-No mam nadzieję, że wręcz przeciwnie nie pomogą mu uciec.
-Spoko Marta na pewno nie.-dodaje
Ola.-Za bardzo Cię kocha by uciekać.
Uśmiechnęłam się i poszłam do
łazienki wziąć długą i gorącą kąpiel. Jednak co u siebie to u
siebie. Po długim czasie odprężona i odświeżona wyszłam z
łazienki. Naszykowałam nam coś do jedzenia i wybrałam parę
filmów. Kiedy wszystkie już się odświeżyły z miską popcornu
usiadłyśmy przed telewizorem.
-Marta przygotuj się na
jutro....idziemy do spa.-oznajmia mi Iwona.
-Czy macie jeszcze jakieś niespodzianki
dla mnie?
-Nie raczej to już wszystko kochana.
-To nic. Dziękuję wam, bo to były
najlepsze wieczory....-mówię otwierając wino.
-W końcu tylko raz wychodzi się za
mąż.-powiada Monika.
-No fakt.-odpowiadam i włączam film.
W połowie niego jednak zasypiam.
Gdy rano budzę się, dziewczyny
jeszcze śpią. Ubrałam się szybko i wyskoczyłam do sklepu po
świeże pieczywo. Dokupiłam do tego biały serek i mleko.
Zrobię chociaż porządne śniadanie. Kiedy wróciłam połowa z
nich już nie spała.
-A Ty gdzie byłaś?-dopytuje Malwina.
-Spokojnie na pewno nie spotkać się
ze Zbyszkiem, chociaż miałam to w planie.
-Weź!-krzyknęła dziewczyna
szturchając mnie.
-No przecież mówię, że
żartuję.-odpowiadam i rozpakowuję reklamówki z zakupów i wraz
z dziewczynami biorąc się za śniadanie. Kiedy wszystkie wstały
mogłyśmy już skonsumować to co przygotowałyśmy i pomału
zaczęłyśmy się szykować do tego spa. Wsiadłyśmy do auta i
Iwona zawiozła nas w odpowiednie miejsce. Gdy weszłyśmy od razu
zajęto się nami. Było naprawdę fajnie, masaże, maseczki, kąpiele
błotne i inne rzeczy. Na koniec zadbano o nasze stopy, a na twarzach
maseczki wraz z ogórkami na oczach.
-Dziewczyny denerwuję się.-mówię.-To
przecież już jutro.
-Spokojnie Marta. Przecież będzie
dobrze.-dodaje Monika.
-To normalne, że tak masz. Ja przeżywałam dokładnie to samo, ale będzie dobrze.-mówi Ignaczakowa.
-To normalne, że tak masz. Ja przeżywałam dokładnie to samo, ale będzie dobrze.-mówi Ignaczakowa.
-Mam taką nadzieję.
-Rozmawiałam dzisiaj z Krzyśkiem i
Twoi rodzice już przyjechali. Wraz ze Zbyszka zatrzymają się w
jakimś hotelu. Oni już tam ustalili wszystko....no właściwie
Bartman to robił. Powiedział, że ty masz niczym już się nie
martwić. Wszystko idzie po waszej myśli.
-Boże mam nadzieję, że będzie
dobrze.-szepczę.
-Będzie, a teraz zrelaksuj się
kochana.-dodaje Ola.
Po trzech godzinach spędzonych w tym
jakże cudownym miejscu poszłyśmy na pizze. Wieczorem wróciłyśmy
do mojego mieszkania.
-A wy dziewczyny tak cały czas będziecie siedziały i mnie pilnowały?-zapytałam.
-Tak.-dodaje Malwina.
-A kiedy wy się przebierzecie?-zadałam
pytanie.
-Mi i Moni chłopaki przywiozą rzeczy,
a reszta pojedzie do siebie i przywiezie co tam jest potrzebne.-odparła
Malwina.
-Aha okej.-odpowiadam.
Wieczór nastał bardzo szybko. Dzisiaj
wyjątkowo wcześniej położyłyśmy się spać. Ja jednak nie
mogłam zasnąć. Wstałam więc i z kubkiem herbaty wyszłam na
balkon. Patrzyłam w gwieździste niebo i strasznie się
denerwowałam.
-Martuś?-usłyszałam za sobą i
zobaczyłam Iwonę.
-Spokojnie nic mi nie jest.
-Denerwujesz się....wiem bo
przechodziłam dokładnie przez to samo przed ślubem z Igłą. Nie
spałam chyba z dwa dni. Serio.....ale potem....potem gdy w końcu
założyłam suknię, gdy stanęłam przed ołtarzem obok
niego....wiedziałam, wiedziałam że nie potrzebnie się martwiłam.
Ja kochałam go wtedy i on mnie też. U was jest dokładnie to samo.
Zbyszek tego chce....on kocha Cię nad życie...żadnej tak nie
kochał.... choćby był na drugim końcu Polski zrobiłby wszystko
by zdążyć na własny ślub. Nikt ani nic go nie odciągnie.
Powiedział Krzyśkowi, że on zjawi się i nigdy cię nie
zostawi....jedyne co mogłoby być to to że ty byś go zostawiła
przed ołtarzem. On ciebie nigdy.
-Ja też nigdy go nie zostawię.
-I właśnie dlatego wszystko będzie
idealnie. Zobaczysz.-odpowiada poklepując mnie po ramieniu.
-Dzięki Iwona.-odpowiadam i gdy tylko
kończę herbatę, idziemy położyć się spać. Może i krótki
będzie sen, ale ważne by był.
Od rana słyszę zamieszanie w moim
mieszkaniu. Obok mnie spi jeszcze Malwina. Zakładam kapcie i
wychodzę do dziewczyn. Po wyjściu od razu zauwżyłam moją mamę i
mamę Zbyszka. Obie mocno uściskałam, patrząc jak ładnie są już
wyszykowane.
-Ty jeszcze spałaś? Z tego co wiem za
15 minut przychodzi fryzjerka.-mówi moja mama.
-Serio?-pytam szybko spoglądając na
zegarek i potem biegiem do łazienki. Tak dobrze mi się spało, że
zapomniałam o tym. Zarzuciłam na siebie spodenki i t-shirt. Nie
minęła chwila a rozległ się dzwonek do drzwi. Pobiegłam by je otworzyć i w mig wpuściłam dziewczynę do środka. Iwona i Ola
zebrały się do siebie, aby się wyszykować, a Monia i Malwina do
fryzjerki. Dobrze, że to była znajoma Ignaczakowej, bo inaczej
byłoby ciężko. Usiadłam na stołku w sypialni przy toaletce.
Rozmawiałam przez cały czas z dziewczyną i obie śmiałyśmy się.
W końcu po godzinie skończyła.
-Jest świetnie.-powiedziałam
przeglądając się w lusterku. To była fryzura którą sobie
wymarzyłam. Podziękowałam kobiecie i zapłaciłam jej za wykonanie
swojej pracy. Moja mama przygotowała mi coś do jedzenia i teraz
czekałam tylko na Malwinę która powiedziała, że mnie pomaluje i
zrobi paznokcie.
-Denerwujesz się?-zapytała mama
Zbyszka.
-I to jeszcze jak.-odpowiadam i biorę
łyk soku pomarańczowego.
-Wszystko będzie w porządku.
Jesteście sobie przeznaczeni.-dodaje moja rodzicielka.
-Wiem to.....a gdzie tato?-pytam.
-Jest z Leonem u Zbyszka. Tata
przyjedzie i zawiezie Cię do kościoła więc spokojnie.-mówi.
-Okej.
W tym samym momencie do mieszkania
wchodzą roześmiane dziewczyny.
-No proszę, proszę.-zaczyna Monika.
-Piękna.-dodaje Malwa.
-Dobrze dziękuje za te komplementy,
ale mogłabyś Malwinko mnie w końcu do końca przygotować?-pytam,
a ta od razu idzie po swoją kosmetyczkę i karze mi usiąść przy
stole. Robię to, a dziewczyna zaczyna robić mi manicure. Wyszło
jej to perfekcyjnie jak również i makijaż. Będzie z niej
najlepsza kosmetyczka na świecie.
-Córciu jesteś piękna.-powiada moja
mama której widzę, że zbiera się na płacz.
-Poczeka pani niech zobaczy ją w
sukni. To dopiero pani padnie.-mówi Malwina.
-A właśnie co z sukienką. Przecież
ona jest u Oli.-spanikowana mówię.
-Nie martw się. Łukasz przywiezie ją
zaraz.
-To uspokoiłaś mnie nieco.
-Wiem Martuś. W końcu to
najważniejszy dzień w Twoim życiu więc wszystko będzie idealnie.
Kiedy dziewczyny się szykują ja udaję
się do sypialni by przygotować resztę rzeczy. Gdy usłyszałam
męski głos szybko wyszłam do salonu. Zauważyłam Łukasz w
garniturze trzymającego moją suknię.
-Marta co ty tam masz, że to takie
ciężkie i wielkie?-pyta.
-Sukienka.-odpowiadam wytykając język
i biorąc ową rzecz od niego.-Przystojniak.-mówię i puszczam mu
oczko.
-No a jak. Raz na jakiś czas
trzeba.-odpowiada i daje jeszcze rzeczy Malwinie. -To ja się
zbieram. Jadę zobaczyć co u Zbycha, a potem wraz z Miśkiem
jesteśmy po dziewczyny.-mówi, całuje dziewczynę i znika za
drzwiami.
-To co Marta zaczynamy się już
ubierać tak?-pyta Monika.
-Tak.- i wraz z nimi poszłam do
sypialni. Wpierw jednak udałam się do łazienki i założyłam na
siebie bieliznę.
-Seksowna.-mówi dziewczyna Kubiaka.
-Tak jak i Marta.
Wyjmuję z szuflady pończochy i
wciągam je na nogi przyczepiając do pasków. Kiedy już byłam
gotowa obie przyjaciółki pomogły założyć mi sukienkę. Byłam
ona piękna. Do pokoju wpadły też moje obie mamy. Po prostu z
zachwytu aż przyparło je do ściany.
-Marta jesteś piękna.-wydukała z
siebie mama Zbyszka.
-Jak Zbyszek cię zobaczy to dopiero
padnie.-dodaje moja.
-Oj na pewno. Przecież to anioł, a
nie dziewczyna.
Uśmiechnęłam się tylko i poprawiłam
materiał sukienki.
-Założyłaś podwiązkę?-zapytała
Monia.
-Zapomniałam o tym.-odpowiadam i
wyciągam ją z szuflady.
-No wiesz co! Przecież każda panna
młoda powinna mieć coś nowego, starego, niebieskiego i
pożyczonego.-dodaje Malwina.
-No okej.-mówię wywracając oczami.
Jakbym tego nie wiedziała. Z wielkim trudem założyłam ją na udo.
-Teraz coś starego.-dodaje moja mama i
podchodzi zakładając mi piękny srebrny naszyjnik i do kompletu
kolczyki.-Miałam to na sobie w dniu ślubu. Mam nadzieję, że
przyniesie to Ci szczęście.-powiedziała, a ja przytuliłam ją.
-Dziękuję mamo.
-No to teraz zostało tylko coś
pożyczonego.-mówi Malwa.
-Spokojnie Iwona przyjedzie niedługo i
przywiezie coś.-odpowiada jej Monika. Jakie ja mam szczęście, że
mam tak wspaniałe przyjaciółki.
Po jakichś 15 minutach rozlega się dzwonek do drzwi. Moja mama poszła je otworzyć, a ja z dala już
słyszałam siatkarzy. To oznaczało tyle, że ten wielki moment
zbliżał się coraz bardziej.
-Maaaaa.....rta?-usłyszałam za sobą i
odwróciłam się. W progu stał Igła z Kubim.
-Wow.-tylko tyle wydobył z siebie
przyjmujący.
-Dzięki.-odpowiedziałam.
-Wezwaliście może karetkę do
kościoła?-pyta libero.
-Nie...a po co?-zapytałam.
-No jak to po co? Przecież jak Zibi
Cię zobaczy to padnie na zawał.
I wszyscy zaczęli się śmiać. Przez siatkarzy przepchnęła się i Iwona.
-Pięknie.-powiedziała i podeszła do mnie zakładając mi na nadgarstku bransoletkę.
-Dziękuję Iwona.-mówię i przytulam ją.
-Dobra dziewczyny pakujemy się do samochodu, bo Wiśnia zanudzi się tam na dole.-głośno mówi Igła.
Każda z nich pięknie ubrana, umalowana i uczesana założyła buty i coś na ramiona i po pożegnaniu ze mną zeszły i pojechali do kościoła. Potem przyjechali mój tato i Zibiego. Podeszła do mnie mama Bartmana i przytuliła mówiąc, że mam do niej teraz mówić mamo. To było bardzo miłe, zwłaszcza, że po chwili zrobił to senior Bartman. W mig jednak ogarnęli się i pojechali już do kościoła, tylko ja wraz z tatą zostałam w mieszkaniu. Słyszę pukanie do drzwi i odwracam się szybko.
Każda z nich pięknie ubrana, umalowana i uczesana założyła buty i coś na ramiona i po pożegnaniu ze mną zeszły i pojechali do kościoła. Potem przyjechali mój tato i Zibiego. Podeszła do mnie mama Bartmana i przytuliła mówiąc, że mam do niej teraz mówić mamo. To było bardzo miłe, zwłaszcza, że po chwili zrobił to senior Bartman. W mig jednak ogarnęli się i pojechali już do kościoła, tylko ja wraz z tatą zostałam w mieszkaniu. Słyszę pukanie do drzwi i odwracam się szybko.
-Kochanie już czas jechać.-mówi, a
ja wstaję z łóżka i chwytam za bukiet ślubny. Przeglądam się ostatni raz w lustrze i biorę głęboki wdech. Z lekkim stresem wychodzę do ojca. Na
przedpokoju zarzuca mi na ramiona bolerko i oboje wychodzimy.
Otwiera przed mną drzwi auta, a ja wsiadam do środka. Auto przybrane tak jak tego chciałam. Jestem ciekawa jak wyszło te którym jechał Zbyszek. Projekt widzieliśmy oboje, ale to co innego niż zobaczyć na żywo. Chciałam do ślubu pojechać czymś wyjątkowym i oryginalnym. I takie to też jest. Po 15 minutach
zajeżdżamy pod kościół, a ja widzę ten samochód. Firma bardzo
się postarała. Ciekawa jestem czym pojedziemy na salę. Narzeczony
nie chchiał za nic mi nic powiedzieć, a jedynie to, że będzie to
niespodzianka. Tato pomaga mi wysiąść i oboje kierujemy się do
wejścia.
-Gotowa już?-pyta, a ja kiwam głową
na tak. Wchodzimy do kościoła. Widzimy ministrantów którzy stoją
przy zamkniętych drzwiach. Ustawiliśmy się z moim ojcem i
czekaliśmy na odpowiedni moment.
______________________________________________
Wiem, że nawaliłam po całości. Naprawdę bardzo mocno was przepraszam. Nie mam pojecia czy ktoś tu jeszcze został, ale nawet jeśli nie to dokończę to opowiadanie, bo nie lubię zostawiać niedokończonych spraw. Przepraszam, ale miałam tyle spraw na głowie, że nie w głowie mi pisanie było.
I żeby nie było ja o was nie zapomniałam :*
PRZEPRASZAM! :(
______________________________________________
Wiem, że nawaliłam po całości. Naprawdę bardzo mocno was przepraszam. Nie mam pojecia czy ktoś tu jeszcze został, ale nawet jeśli nie to dokończę to opowiadanie, bo nie lubię zostawiać niedokończonych spraw. Przepraszam, ale miałam tyle spraw na głowie, że nie w głowie mi pisanie było.
I żeby nie było ja o was nie zapomniałam :*
PRZEPRASZAM! :(