poniedziałek, 16 września 2013

Rozdział 124


"To człowiek człowieko­wi jest naj­bar­dziej 
pot­rzeb­ny do szczęścia."


  -Nie wierzę.-powiedziałam kiedy nagle zobaczyłam z dala dwie znajome mi postacie.
  -Co jest Marta?-zapytała Monika.
  -To przecież......Kamil i Justyna.-powiedziałam bardziej do siebie niż do niej.
  -Jesteś pewna?-zadaje mi pytanie Zibi.
  -Tak.
  -Podejdźmy tam i zobaczmy.-dopowiada chłopak i idziemy w ich kierunku. 

Przed nimi stoi wielki głosik i gra muzyka, a oni tańczą. Gdy mnie zobaczyli kiwnęli mi tylko głową i dalej kontynuowali. Byłam strasznie zdziwiona tym co tutaj robią. Kiedy jedna z melodii skończyła się poleciała kolejna. Tym razem oni zeszli, a na środek wybiegły dwie dziewczyny, jak się okazało Sara i Ada. Nie wiedziałam, że dają pokazy na rynku. Gdybym wcześniej wiedziała dołączyłabym. Po chwili dobiega do nich Justa i tańczą dalej. We trójkę stoimy i patrzymy na nich. Wkoło zebrało się już sporo ludzi, którzy jak my obserwują poczynania tancerzy. Nie trwało długo kiedy pojawiły się kolejne osoby w których rozpoznałam tancerzy ze szkółki tańca. Byłam szczęśliwa widząc ich wszystkich. Kiedy kończy się refren i zaczyna się druga zwrotka nagle Zibi oddala się ode mnie i wbiega w czapce na środek i zaczyna tańczyć wraz z jakimiś chłopakami. Po przyjrzeniu się bliżej im poznaję innych siatkarzy- Wiśnia, Kubiak, Kosok i Igła. Po prostu sama nie wierzyłam w to co widzę. Zakryłam dłonią usta i patrzyłam jak na oczach całego tłumu tańczą. Przyznam, że wychodziło im to całkiem dobrze. Po odtańczeniu kawałka na plac do nich dobiegły tancerze z mojej szkoły wraz z dziewczynami i Kamilem. Teraz wszyscy razem wykonywali układ. Stoję zakrywając wciąż usta, a Monia obejmuje mnie w talii. Nagle Zibi zatrzymuje się i wyciąga coś ze spodni, odchodząc od tancerzy. Zbliża się w moją stronę, a Monika wypycha mnie do niego. Wiedziałam już co się szykuje. Siatkarz otwiera czerwone pudełeczko i z nim klęka przede mną. Widząc to po prostu zaczęłam płakać. Dobrze, że miałam na sobie okulary przeciwsłoneczne, dzięki czemu nie było zbytnio łez. Tancerze wciąż tańczyli, a osoby stojące tam robiły nam zdjęcia. Zbyszek tkwił w tej pozycji, a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Zbliżyłam się więc do niego.

  -Marta czy wyjdziesz za mnie?-zapytał, a ja pokiwałam tylko głową. Wszyscy zaczęli bić brawo i krzyczeć. Wstał i podszedł, przytulając mnie do siebie. Płakałam teraz ze szczęścia, a on głaskał mnie po włosach i całował w głowę.-Hej spokojnie kochanie.-szepcze i jeszcze mocniej mnie obejmuje.-Nie płacz już. 

                                                    [OŚWIADCZYNY-FILMIK]

Odrywam swoją twarz od jego torsu i spoglądam na jego twarz jednocześnie unosząc się nieco na placach by dotrzeć do jego ust. Bartman chwyta moją twarz w dłonie i z czułością oddaje pocałunek. Uśmiecham się, a on wyjmuje pierścionek i nasuwa mi go na palec. Spojrzałam na niego i zaczęłam się cieszyć, a potem objęłam Zbyszka. 

  -Teraz już jesteś moja.-szepnął i uniósł okulary do góry by móc spojrzeć mi w oczy. Wytarł mokre od łez oczy i znów pocałował. 
  -Jesteś wariatem wiesz?-pytam.
  -No cóż. Teraz będziesz żoną takiego wariata.-odpowiada.
  -No pokazuj pierścionek!-usłyszałam nagle obok siebie i odwróciłam się widząc Monikę wraz z Iwoną. Wysunęłam w ich kierunku.
  -Piękny.-powiedziały obie, a ja w tej chwili byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.

Po chwili do nas dołączyli tancerze i reszta siatkarzy. Gratulowali mi i przyglądali się pierścionkowi. 

  -Chłopaki byliście cudowni, dziewczyny wy też.....w ogóle wszyscy byliście.-mówię i przytulam każdego po kolei dziękując za to wszystko.
  -No twój chłopak.....przepraszam narzeczony poprosił nas o pomoc i kiedy wyjaśnił w jakiej sprawie nie mogliśmy odmówić.-mówi Ada.-Trzeba było pomóc.
  -Kocham was wszystkich.-powiedziałam.
  -Martuś ważne, że tobie się spodobało i najważniejsze że się zgodziłaś.-dodaje Kamil.
  -Wszystko poszłoby na marne gdybyś powiedziała, że nie wyjdziesz za niego.-wcina się Ignaczak.
  -Nie powiedziałaby.-mówi Zibi i spogląda na mnie.
  -Nie powiedziałabym.-potwierdzam jego słowa. 
  -W takim razie jeszcze raz szczęścia i teraz czekamy tylko na wesele.-oznajmia Justyna.
  -Spoko. Zaproszenia macie gwarantowane.-odpowiadam.
  -Dobrze, ale niestety musimy już jechać.-mówi Ada i żegnamy się z nimi. Byłam szczęśliwa, że zobaczyłam ich znów. Zabrali wszystkie swoje rzeczy i poszli na pociąg. Wraz z siatkarzami i ich dziewczynami ruszyliśmy przed siebie. Nawet nie zauważyłam, że wśród tłumu stali pozostali siatkarze ze swoimi kobietami.

  -Iwona nagrałaś wszystko?-zapytał Igła.
  -No pewnie, że tak. Nie mogłam przecież tego przegapić. Ty i taniec....poza tym takie oświadczyny nie zdarzają się często. 
  -Chłopaki ja nie mam pojęcia jak Zbyszek was do tego namówił.-powiedziałam kiedy znaleźliśmy jakieś porozbijane namioty, a pod nimi długie stoły i ławeczki. Wiadomo piwa się nie napijemy, ale wszyscy przynajmniej zmieścimy się. Usiedliśmy więc przy jednym i zamówiliśmy po coli. 
  -Pytałaś więc jak Zbyszek nas do tego namówił......a  to właśnie nie był to skomplikowany proces.-odezwał się Ignaczak.-Przyszedł, zapytał czy chcemy mu pomóc....no przynajmniej u mnie tak było. Powiedziałem okej Zibi tylko powiedz w czym. A on mi na to, że mam zatańczyć. Spoko Zibi, ale gdzie i co. No i tak zdradził mi swój plan. Przyznam, że nieźle to sobie wymyślił. 
  -A kto was tego nauczył?-zapytałam.
  -No jak to kto? Twoje koleżanki i twój były partner. Ułożyli wszystko, a my musieliśmy się tylko nauczyć i bum. Prawda, że pięknie nam to wyszło?-zapytał popijając colę. 
  -No pewnie, że tak. Dzięki......ale teraz mam jeszcze jedno małe pytanko.-no dawaj odezwał się Kosok.
  -Kto z was o wszystkim wiedział co?- i patrzę jak powoli ręce wszystkich unoszą się do góry. I Malwina i Monika, nawet i Iwona.-Wiedziałyście i nic mi nie powiedziałyście?
  -A jak miałyśmy ci powiedzieć? To miała być niespodzianka. Poza tym chłopaki nie chcieli mówić, a kiedy musiałyśmy puszczać ich na próby to powiedzieli co takiego robią. 
  -I udała się niespodzianka.....nawet bardzo.-odpowiadam i spoglądam na Zbyszka.-Lepszych zaręczyn nie mogłam sobie wymarzyć.-mówię mu.
  -Kocham cię.-powiedział i pocałował delikatnie w usta.


Posiedzieliśmy tam trochę, a gdy ściemniło się wracaliśmy do hotelu. Bartman jednak porwał mnie na wieczorny spacer. Zaszliśmy do parku i usiedliśmy na jednej z ławek. 

  -Marta wpierw chciałem cię przeprosić.-zaczął mocno ściskając moją dłoń.
  -Za co Zbyszek?-zapytał nie wiedząc o co może mu chodzić.
  -Za to co stało się w Weronie.
  -Czyli?
  -Ten ostatni dzień......te pudełeczko i ten wisiorek.
  -Nie rozumiem.
  -Przepraszam, że cię rozczarowałem.
  -Nie prawda.-odpowiadam mu.
  -Prawda. Wiem co sobie pomyślałaś kiedy wyciągnąłem te pudełko. Dobrze wiem jak to wyglądało i właściwie to tak miało wyglądać.
  -Co?!-i spojrzałam na niego z wielkimi oczami. 
  -Przepraszam za to, ale po prostu chciałem sprawdzić czy chciałabyś za mnie wyjść. Kiedy dałem wywiad mówiłem, że nie bardzo chcę się żenić przed trzydziestką prawda? Ty też powiedziałaś, że nie spieszy ci się zbytnio do małżeństwa.....Zmieniłem zdanie po tym jak ważyły się moje losy....jak możliwe, że miałem się z tobą rozstać.....jakby to ktoś powiedział cały czas z tobą przeleciał mi przed oczami i wiedziałem, że chcę być z tobą do końca swoich dni....chciałem byś była moja i nikogo innego, byś nigdy nie mogła ze mną zerwać, bo byłabyś moją żoną i gdybym nawet wyjechał, a ty została wiedziałbym, że mam po co wrócić....że w Polsce mam żonę. Dokładnie przy tym śniadaniu obserwowałem twoją twarz. Widziałem jaka wpierw byłaś radosna, a kiedy zobaczyłaś, że to łańcuszek posmutniałaś. Wiedziałem wtedy, że chciałaś oświadczyn. Przekonało mnie to w dalszej nauce, bo tak właściwie to planowane już było jeszcze przed naszym wyjazdem do Włoch. Dziewczyny podesłały mi materiał więc wiedziałem jak to będzie wyglądało. 
  -Zbyszek ja....
  -Wiem, że chciałaś tych oświadczyn, bo ten klimat, miejsce, Włochy i my....wiem to. Jednak uważałem, że takie typowe oświadczyny nie są dla ciebie.
  -Bo?-zapytałam.
  -Jeśli chcesz to mogę to zrobić w jakimś romantycznym miejscu jeszcze raz. Wiesz morze, plaża, zachód słońca i my, albo kolacja przy świecach i nagle klękam przed tobą. Mogłem zrobić to też na tym śniadaniu, ale nie chciałem.....nie chciałem bo zasługiwałaś na coś wyjątkowego.....bo sama taka jesteś. Wyjątkowa. Miałem zamiar zrobić coś co będziesz pamiętała na zawsze, coś nietypowego. I połączyłem coś co kochasz najbardziej. Taniec, mnie i siatkówkę. Poprosiłem o pomoc twoich tancerzy i chłopaków. To miało dla ciebie być niezwykłe i oryginalne. 

I patrzyłam na niego kiedy skończył mówić.

  -Powiedz coś Martuś.-mówi, a ja uśmiecham się.
  -Co? To, że tak to pięknie ująłeś wszystko i zorganizowałeś, że nie jestem w stanie mieć do ciebie żadnego żalu, ani nic. To był najpiękniejszy dzień w moim życiu. 
  -Czyli o to sprawdzenie nie jesteś zła prawda?
  -Nie...już nie. 
  -Ale powiedz szczerze. Myślałaś, że to pierścionek prawda?-zapytała, a ja pokiwałam głową.-Mam nadzieję, że wynagrodzę ci tamten zawód.
  -Już to zrobiłeś oświadczając mi się w najlepszy sposób.....to było coś od ciebie. Nie tylko kupiłeś pierścionek, ale zaangażowałeś w to siebie i innych. Włożyłeś w to dużo pracy i serca i to się dla mnie liczy. Jakbyś to zrobił wtedy przy śniadaniu to nie byłoby tyle emocji. Bo tam twój wkład byłby jedynie w kupno pierścionka.....a tu....tu zrobiłeś coś o wiele więcej. Tu zrobiłeś tak, że poczułam się wyjątkowa. Poczułam się naprawdę najszczęśliwszą kobietą na świecie i najważniejsze jedyną w twoim życiu. Dziękuje ci za to.
  -Nie to ja dziękuję, że za tamto nie odesłałaś mnie z kwitkiem. Wtedy bym czuł się okropnie. Przed tymi ludźmi.....a najważniejsze to sam przed sobą, że tak postąpiłem.
  -Przyznaję się bez bicia, że bardzo chciałam by to nastąpiło, ale kiedy wiedziałam, że mówiłeś, że na razie nie chcesz się żenić to zrozumiałam to wszystko i postanowiłam czekać, bo cię kocham. I jak to powiedział Wiśnia nie ważne czy byłabym twoją dziewczyną, narzeczoną czy żoną tak samo będę cię kochać.
  -Rozmawiałaś o tym z Wiśnią?-zapytał.
  -Tak....to była taka chwilowa słabość, a wokół nie było żadnej dziewczyny.
  -Spoko wiem o tym.
  -O tym, że z nim rozmawiałam?-spytałam.
  -Tak. Poprosiłem go, by wybadała czy przeze mnie czujesz się przybita. Kiedy powiedział mi, że tak to dało mi dobrego kopa, by w końcu to zrobić. 
  -Czyli wtedy kiedy z nim gadałam on wiedział o całych zaręczynach?
  -Pewnie, że tak. On już był w trakcie przygotowań.-mówi, a ja przytulam się do niego.-Kocham cię strasznie wiesz.-powiedział całując mnie we włosy.
  -Wiem, bo ja też cię kocham.
  -Moja piękna narzeczona....jak to ładnie brzmi.-oznajmia, a ja zaśmiałam się.
  -Panie Bartman? Wie pan, że złamał pan właśnie milion młodzieńczych serc?
  -Milion, dwa, trzy. Nie interesuje mnie to. Tej jednej go nie złamałem, a uczyniłem najszczęśliwszym.
  -Tak.........Zbyszek czyli wtedy jak jechałeś do Michała....
  -Tak. Jechałem na lekcje tańca.-mówi.
  -Nie wierzę naprawdę, że to dla mnie zrobiłeś.
  -Widzisz co robię z miłości. Najważniejsze, że tobie się podobało. 
  -I to bardzo. Najlepsze oświadczyny jakie można sobie wymarzyć.-mówię i całuję go namiętnie. 

Wstaliśmy z ławki i ruszyliśmy z powrotem do hotelu, gdyż jutro bardzo ważny mecz mamy z Amerykanami. W hotelu bardzo nie chciałam żegnać się ze Zbyszkiem. Przez 10 minut staliśmy pod pokojem dopóki nie przerwał nam Anastasii posyłając chłopaka do spania. Szczęśliwa weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam na dłoń i przyglądałam się mojemu pięknemu pierścionkowi. Miałam ochotę skakać, piszczeć i w ogóle, aby pochwalić się całemu światu tym zajściem. 


Rano byłam tak zadowolona, że wyszłam do cukierni i kupiłam pączki dla chłopaków i trenerów. Wiem, że nie powinni tego jeść, ale jeden pączek przecież nie sprawi, że dzisiaj nie dadzą rady podskoczyć do bloku. Trener był nieco zdziwiony tym, że robię zakupy i wypytywał czy coś się stało.

  -Trenerze!-krzyknął Igła i pokazał mu swoją dłoń i wskazał na palca serdecznego. Ten chyba zorientował się o co chodzi i spojrzał na moją dłoń. 
  -Naprawdę?-zapytał, a ja kiwnęłam głową. Wstał i zaczął mnie ściskać gratulując. Reszta sztabu także to zrobiła. Zbyszek oczywiście też odebrał gratulacje. Na treningu spisywał się świetnie. 

O godzinie 20:00 zaczął się nasz pojedynek. Szło nam bardzo dobrze. Wygraliśmy dwa pierwsze sety i w trzecim też prowadziliśmy. Brakowało nam już tylko jednego punktu, aby zamknąć te spotkanie, ale kiedy na zagrywkę wszedł Lotman napsuł on nam dużo. Straciliśmy dwa punkty. Andrea wziął czas i nakrzyczał na nich trochę, skończyli ten mecz. Wystarczy tylko jedna akcja. Weszli zmotywowani na boisko i wykonali ją. Cieszyliśmy się strasznie, bo udało nam się wygrać spotkanie i zgarnąć 3 punkty. Teraz mamy jeszcze szanse na wylot do Mar de Plata. Jedynym naszym zadaniem jest wygranie z nimi spotkania. Jednak w tej chwili nie ma czasu na myślenie o tym. Cieszymy się z dzisiaj. Po zajechaniu do hotelu zamówiliśmy szampany i napiliśmy się wpierw za wygraną, a potem za nasze zaręczyny. Uwielbiałam gdy panowała wśród nas taka radość, tego jak chłopaki mówili o pojedynkach. Te zwycięstwa poprawiły im nastroje i mimo że ponieśliśmy porażki wcześniej czujemy się silni. 

Od trenera dostaliśmy 3 dni wolnego, a potem powrót do Spały i po kilku dniach wylot do Bułgarii. Cieszyliśmy się ze Zbyszkiem z naszego szczęścia i zaczęliśmy już rozmawiać o ślubie. Ustaliliśmy, że pobierzemy się na początku czerwca w następnym roku w maju. Akurat po Plus Lidze, a przed reprezentacją. 

  -A nie będzie ci przeszkadzać, że nie pobierzemy się w miesiącu który zawiera literkę r?-zapytał.
  -Serio chcesz rozmawiać o przesądach? Zbyszek, a kiedy mamy się pobrać jak w tych miesiącach z r ciągle mamy jakieś spotkania?
  -Może sierpień?
  -Przecież będziecie przed Mistrzostwami Świata u nas.....chyba, że ewentualnie pod koniec lipca. 
  -O! Tak może być. Będzie ciepło i wakacje będą. Zaprosimy wszystkich i będzie git.-mówi przytulając mnie.
  -Zbyszek, a nie uważasz, że trzeba byłoby powiedzieć o wszystkim naszym rodzicom?
  -Chyba tak. W końcu muszę w końcu poznać twoich. 
  -No właśnie.
  -W takim razie co kochanie? Po Lidze Światowej lecimy na jakiś odpoczynek, wracamy wcześniej i wpierw zajeżdżamy do moich rodziców, a potem twoich?-pyta, a ja przytakuję.
  -Może tak być.-mówię i całuję go.


(…)

Czas zleciał bardzo szybko i właśnie szykowaliśmy się na wyjście na pojedynek z Bułgarią. Walczyliśmy. Widać, że chłopaki chcieli i wygrali pierwszego seta. Szkoda, że tej chęci wystarczyło tylko na niego. Dostaliśmy lanie i mogliśmy pożegnać się z wylotem do Argentyny. Ten mecz był kluczowy i zawaliliśmy na całej linii. Każdy z nas bez wyjątku był w fatalnym humorze. Trener zebrał wszystkich i porozmawiał z nami, aby jutro zagrać też dobrze mimo iż wiemy, że nie lecimy na finał. Najbardziej bolało chyba to, że jako zwycięzcy poprzedniej edycji nie przechodzimy dalej. Kolejnego dnia równie zmotywowani wyszliśmy na boisko pokazać, że siatkarze nie są chłopcami do bicia i nawet jeśli wczoraj się nie udało to nie znaczy, że z nami można pogrywać, bo sądzę, że jeśli byśmy spotkali się w ME to damy im popalić za to co tutaj się wydarzyło. I szło nam naprawdę świetnie. Prowadziliśmy 2:0 w setach. Jednak co z tego skoro i tak mecz przegraliśmy 2:3. Wygrana jeszcze jakoś by dodała otuchy chłopakom, a tak zrobiło się jeszcze gorzej. Każdy z nas spakował się i ruszyliśmy na lotnisko. Na lotnisku Andrea pogadał chwilę z chłopakami prosząc aby każdy przemyśl sobie swój występ w Lidze i po powrocie spotkają się na długiej spowiedzi. Wsiedliśmy do samolotu i ruszyliśmy do Polski. W Warszawie każdy obrał swój kierunek wylotu i udaliśmy się do domu. Kolejnego dnia pocieszałam jeszcze Bartmana mówiąc, że to nie on jest wszystkiemu winny. Brał odpowiedzialność za wszystkie przegrane.

  -Bartman, ale wy jesteście drużyną! Przegrywacie wszyscy, a nie tylko ty! To jest wina wszystkich, a nie tylko twoja. Gdybyś nie wiem rzucał oszczepem to mógłbyś powiedzieć, że przegrałeś, że to twoja wina, bo jesteś tam w pojedynkę. Tu tworzycie grupę....drużynę. Każdy jest po części winny, a nie tylko ty.
  -Ale wiem, że powinienem grać lepiej. Czułem, że nie idzie mi w Światówce. Po prostu to czułem i choćbym nie wiem jak się starał to było silniejsze ode mnie. Raz byłem zadowolony tylko. Kiedy wszedłem za Kubę w Gdańsku. Wtedy byłem zadowolony ze swojej gry. 
  -Spokojnie. Odpoczniemy teraz, zregenerujemy się i na Mistrzostwa Europy będzie dobrze....wszyscy dojdziecie do odpowiedniej formy jasne?-pytam, a on kiwa głową.-No! A teraz trzeba jakieś miejsce na odpoczynek.-mówię i chwytam za laptopa i razem przeglądamy oferty.

Po kilku godzinach patrzenia zdecydowaliśmy się na Dominikanę. Zarezerwowaliśmy lot który odbył się za dwa dni.


                                       ___________________________________

I tak, tak! Są oświadczyny! Nieźle sobie to Zbyszek wymyślił prawda? :)
Filmik z oświadczynami jest świetny. Gdy go kiedyś zobaczyłam wiedziałam, że użyję go do opowiadania. 

Komentujcie!
Pozdrawiam :*

11 komentarzy:

  1. Pierwsza ? To teraz idę czytać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owwwww i wooooooww i sweeeeeeet ;3 Wow no nie mogę się wysłowić ... Wow jak suodko i w ogóle wow :3 *-*

      Pozdrawiam ;* nic sensownego chyba dzisiaj nie napiszę xD

      Usuń
  2. No nareszcie się doczekałam oświadczyn :) Aż z tego wrażenia się popłakałam :D Rozdział rewelacyjny (jak zawsze) :3 Pozdrawiam i czekam na następny . Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze aż zabrakło mi słów ;D Kapitalny rozdział:D
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham to <3
    Cudownie po prostu :) Sama chciałabym takie oświadczyny... ;)
    Do oświadczyn po prostu nie da się nic dodać, nic ująć. Było idealnie, perfekcyjnie... fantastycznie :)
    Szok, że udało się wszystkim utrzymać tajemnicę :D
    Pozdrawiam serdecznie ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. No ryczeć prawie zaczęłam przez ciebie przy tych oświadczynach! No o mój Boże jak SŁODKO!!! słodycz mnie zalewa, rzygam tęczą!!! IT was so cute that I wannt die!
    Liczyłam na jakieś spotkanie z Mattem przy okazji meczy z USA, a tu nic? Jestem troszkę zawiedziona, ale te oświadczyny wynagradzają wszystko! Tylko ja cię błagam, nie niszcz tej sielanki!!!
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  6. https://scontent-a-lhr.xx.fbcdn.net/hphotos-prn2/q71/1235003_577903772247381_1057531826_n.jpg - to jak Zibi z Martą wcześniej, zanim się wszystko ułożyło :D

    Poza tym, cześć, jestem nowa, nie komenotwalam kazdego rozdziału, bo nie chciałam robić spamu, postanowiłam, że napisze komentarz przy ostatnim rozdziale, kiedy do niego dojdę. Jestem pod wrażeniem, chociażby tego, jak dużo rozdziałów napisałaś, jak dużo wątków, wow, wow, uszanowanko. (internety ryja mozg)

    pisz dalej, czeeeeeekam z niecierpliowścią.
    A te oświadczyny, wow, wow!

    OdpowiedzUsuń
  7. O ślub :3 Jak miło :) A pomysł z oświadczynami zajebisty! :D

    ahh taka sielanka, że aż nie wie się co napisać ;P

    P.S. zapraszam na 19 już rozdział u siebie :)
    [love-isnt-enough.blog.pl]

    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale słodkie zareczyny :3
    Jestes jak zawsze genialna:*
    Buzka :*

    OdpowiedzUsuń