środa, 4 września 2013

Rozdział 115


"Życie rzad­ko jest spra­wied­li­we. Bóg nie roz­dziela nie­szczęść równo."



Upadam na kolana i zaczynam płakać. To jest dla mnie za wiele. Nie miałem już przyjaciół. Straciłem wszystko. Pokazali mi to, że nie mogę im ufać. A Aśka ma rację. Nie umiem do niej wrócić. Zdradziła mnie! Zdradziła z kolegą z drużyny! Nie wybaczę jej tego nigdy! Po dłuższym płaczu chwyciłem telefon i wybrałem numer telefonu. Czekałem tylko aż w końcu odbierze.

  -No siema Zibi.-odezwał się głos po drugiej stronie.
  -Siema Pit. Zajęty jesteś bardzo?-pytam go.
  -Wiesz nie ma mnie teraz w domu. A coś chciałeś?
  -Tak. Napić się i szukam kogoś do towarzystwa.-mówię.
  -To zadzwoń do Kosy, albo Igły.
  -Ja z nimi nie chcę mieć nic wspólnego.
  -Co ty gadasz?!-pyta mnie.
  -Nic...nie ważne. W takim razie do zobaczenia na treningu.-próbował coś powiedzieć jeszcze, ale rozłączyłem się szybko. 
Odrzuciłem telefon i wstałem z kanapy. Wpadłem do sypialni i ubrałem się szybko. W locie chwyciłem za portfel i wyszedłem z mieszkania. Przez chwilę spacerowałem po mieście próbując to wszystko sobie poukładać. Wciąż nie wierzę, że to działo się pod moim nosem. Że Marta bawiła się w jakiegoś detektywa.....dlaczego nie pozwoliłem jej nigdy powiedzieć? Może wyszłoby wszystko inaczej. Tylko czy uwierzyłbym jej gdyby mi to powiedziała? Wątpię. Pewnie sądziłbym, że kłamie.  
Nogi zaniosły mnie wprost pod sklep. Wszedłem do środka i biorąc wózek wrzucałem do niego różne produkty. Na samym końcu zajrzałem w dział z alkoholem. Wzięły trzy butelki wódki, ale potem zawróciłem się i dołożyłem jeszcze jedną. Z tym całym tobołkiem stanąłem pod kasą. Zapłaciłem za zakupy i wróciłem do domu. Rozpakowałem je, przyrządzając sobie coś do jedzenia i z szafki sięgając szklankę. Usiadłem w salonie i sam sobie polewałem wypijając alkohol.


*** 

Siedziałam i piłam właśnie kawę kiedy nagle ktoś zapukał do moich drzwi. Nie podniosłam się jednak. Kiedy otworzyły się wiedziałam, że to Igła. Nie pomyliłam się wcale. Wraz do kuchni wszedł z Kubiakiem.

  -Kubiak?-zdziwiona pytam. 
  -Jak widać. -mówi witając się ze mną.
  -Chcecie coś do picia?
  -Najlepiej coś mocniejszego.-dodaje Igła.
  -Serio? Ja mamy tylko czy wy możecie?-i spoglądają na siebie.
  -Aaaa dawaj! Najwyżej wrócę piechotą do domu.-odpowiada libero, a ja z szafki wyciągam whiskey i szklanki. Stawiam wszystko i nalewam nam alkoholu. 
  -No to takiego się stało, że musicie aż się napić?-pytam ich.
  -Chyba nie powinniśmy.....-odzywa się Igła, trzymając w dłoni szklankę, a potem wypijając trunek.
  -Czego? Co takiego zrobiliście?-i spoglądam na ich twarze.
  -Powiedzieliśmy Zbyszkowi.-mówi Michał i alkohol ląduje w jego ustach.
  -Że co zrobiliście?!
  -Kurwa powiedzieliśmy mu wszystko!-tłumaczy Krzysiek.-Miałem już po prostu dość tego jak cię  traktował i odtrącał kiedy próbowałaś mu powiedzieć o wszystkim. Byłem mega wściekły i chciałem już to skończyć. Zadzwoniłem do Miśka, aby mi pomógł z tym. Przegrałem na płytki te wszystkie rozmowy i wziąłem ze sobą tą kopię wypisu. Michał przywiózł dodatkowo ze sobą jeszcze jeden dowód.
  -Jaki?-zapytałam.
  -Monika nagrała waszą rozmowę u tej lekarki. Miała ci ją przesłać, ale kiedy dowiedziała się co Krzysiek chce zrobić dała mi ją.
  -Nie wiedziałam, że nagrywała to.-odpowiadam szczerze zdziwiona.
  -Wiem. 
  -I wracając do naszej wizyty powiedzieliśmy mu wszystko, zaczynając od tego że nie jest w ciąży. Nie wierzył, ale powiedzieliśmy, że to nie ona leciała ze schodów tylko ty.
  -No właśnie! Dlaczego nic nam nie powiedziałaś?!-pyta Kubiak.
  -Nie chciałam byście się jeszcze bardziej martwili. 
  -Pokaż mi te plecy.-mówi podnosząc się i stając za mną. Uniosłam nieco koszulkę i usłyszałam tylko przekleństwo z jego ust. Wrócił na swoje miejsce i napił się alkoholu.
  -Marta powiedzieliśmy mu wszystko......jednak właściwie zrobiło się jeszcze gorzej niż było.-dodaje Igła.
  -Jak to? Nie uwierzył wam w to wszystko?
  -Nie.....raczej nam uwierzył. Problem jest w tym, że.......-i przerywa.
  -No co?!-krzyczę gdyż nie wiem co się dzieje.
  -No....tak właściwie już nie jesteśmy przyjaciółmi.-odpowiada Michał. Po prostu sama nie wierzę w to co słyszę.
  -Nie rozumiem.
  -Nie chce nas znać za to, że wywinęliśmy mu takie coś.....no, że zamiast powiedzieć od razu co podejrzewamy my zwlekaliśmy i trzymaliśmy to wszystko w tajemnicy.-opowiada Ignaczak.
  -Uważa, że zdradziliśmy go i wybraliśmy ciebie.....że wszyscy śmiali się z niego za jego plecami....a my, my jako najlepsi przyjaciele milczeliśmy pozwalając mu tak cierpieć z powodu tego straconego dziecka.-dodaje Misiek.
  -Nie zostawię tak tego! Wyjaśnię mu, że to nie wasza wina, a moja! To ja wam kazałam milczeć.
  -On raczej nie będzie chciał tego słuchać. Poza tym to niczego i tak nie zmieni. Nie chce nas znać.-i wszyscy w jednym tempie przechylamy szklankę z alkoholem. 

Po prostu sama nie wierzę, że to dzieje się naprawdę. Że Zibi może mieć żal do chłopaków za to, że uświadomili mu taką ważną rzecz. I wszystko to jak zwykle moja wina. 

  -Trzeba było mi zostawić. Wtedy on na was by się nie obraził, bo wiedziałby wszystko ode mnie.... przepraszam, że byliście w to zamieszani.
  -Marta nie masz za co nas przepraszać.-zaczyna przyjmujący.-Ty chciałaś uwolnić ukochanego, a my przyjaciela. Może kiedyś zrozumie, że my naprawdę nie chcieliśmy źle. Może i kiedyś tak będzie, ale teraz stało się tak jak się stało. Nam również jest przykro, ale nieco też rozumiem go. Pewnie sam bym się wściekł za takie coś na moich przyjaciół. 
  -Trzeba było mi się nie wtrącać.-dodaje pod nosem libero.
  -Ej chłopaki! Nie poddamy się przecież prawda? Przeszliśmy tyle razem, zawsze mi pomagaliście. Obiecuję, że postaram się jakoś z nim pogadać i wyjaśnić wszystko. Wezmę całą winę na siebie... nie możecie cierpieć i stracić przyjaciela z tego powodu.
  -Marta tylko my sami to wybraliśmy. I czy żałujemy? Ja nie.-mówi Kubiak.-Cieszę się, że mogłem jakoś pomóc z tym. Jesteście oboje moimi przyjaciółmi i Bartman oskarżył mnie, że go zdradziłem i stanąłem po twojej stronie. Nie stanąłem. Stanąłem po tej którą uważałem za słuszną. 
  -Przepraszam za wszystko chłopaki.-mówię. 
  -Nie przejmuj się. Tworzyliśmy przecież niezły team prawda?-próbuje wskrzesić w nas odrobinę optymizmu Ignaczak. 
  -Chyba po zakończeniu Igła założymy jakieś biuro detektywistyczne co?-dodaje Kubiak.-Tylko potrzebna nam nazwa.
  -Coś się wymyśli. Zatrudnimy nasze dziewczyny do pomocy i najlepsze biuro w całej Polsce będzie.-dodaje Ignaczak i wszyscy zaśmialiśmy się. 

Z takiej sytuacji zaczęli żartować. W głębi wiedziałam, że oboje cierpią z tego powodu, a ja czułam się tak samo. Cierpiałam wiedząc, że i on cierpi. Nie mam za złe tego, że mu powiedzieli. Może to i lepiej. Przynajmniej nie musiał już dłużej tego ciągnąć. Mnie nie wysłuchał to przynajmniej ich wysłuchał. Opóźniliśmy całą butelkę i chłopaki poszli do mieszkania libero. Kiedy zamknęłam drzwi usiadłam na podłodze i zaczęłam płakać. Co ja takiego mam właściwie teraz zrobić? Czy on wybaczy po pierwsze mi zdradę, a po drugie to że trzymałam to wszystko w tajemnicy? Tak bardzo chciałabym iść teraz do niego i mocno przytulić mówiąc, że poradzimy sobie z tym. Problem był, że jednak nikt z tym sobie nie radził. Wciągnęłam w to wszystko chłopaków i przez to oni stracili przyjaciela. A kto jest temu winny?

  -Ja! Jak zwykle ja! Wszystko psuję! Trzeba było nie pojawiać mi się nigdy w życiu chłopaków...w ogóle w życiu siatkówki, nie przyjmować tej cholernej propozycji od ZAKSY tylko pracować wciąż z dziewczynami. Tam nie miałabym takich problemów. Poznałabym jakiegoś zwykłego chłopaka i żyłabym szczęśliwie nie myśląc o tym co może się stać.....Jednak poznałam wśród siatkarzy prawdziwych przyjaciół, ich dziewczyny, miłość swojego życia.....Tego ile razy byli przy mnie. Każde wzloty i upadki z nimi. Tego nigdy nie pożałuję. 

Jak teraz będą grali? Przed nami ważne mecze ze Skrą. Potem mam nadzieję te o Mistrzostwo, a na końcu jeszcze reprezentacja. Tak zapłakana usiadłam na kanapie i przykryłam kocem wciąż nie przestając. Cały czas się obwiniałam o całe zło. Tak przeleżałam dwa dni. Nie poszłam nawet na trening, bo.....bo się bałam. Bałam się stanąć z nim twarzą w twarz i patrzeć w jego oczy. Wieczorem ktoś zapukał do drzwi. Kiedy nie wszedł wstałam i otworzyłam je widząc Grześka. Zostawiłam go w przedpokoju i z powrotem wróciłam na swoje miejsce. 

  -Marta co z tobą?-pyta przesuwając nieco moje nogi i siadając na małym skrawku.
  -Po co pytasz jak wiesz co?!-rzucam się do niego i wybucham płaczem. Przytula mnie mocno, a ja  nie potrafię przestać tego robić.
  -Wiem....przepraszam, ale nie możesz rezygnować z treningów i drużyny. Nie przychodzisz....z Igłą nie możemy cię wciąż kryć, bo Kowal się w końcu domyśli, że coś kombinujemy.
  -No i co! Nie zależy mi już.
  -Właśnie, że ci zależy.-odpowiada ocierając moje policzki.-Zależy ci Marta na tej pracy. Każdy z nas to wie. 
  -Jak teraz wyglądają treningi?-zapytałam.
  -Przyjdź i sama sprawdź.
  -Nie mogę.
  -Marta.....-i wzdycha.-Szczerze to do dupy. Zibi widać stara się skoncentrować i myśleć tylko o siatce. Nie wychodzi mu to jednak zawsze. Ze mną i Igłą nie rozmawia w ogóle. Nie chce nas znać. Nieco dowiadujemy się od Piotrka z którym rozmawia. Jednak dobrze wie, że on ma kontakt z nami więc ogranicza z nim kontakty. Trzyma się raczej sam. Widać po nim, że ma ochotę aby skończyło się już to dla nas i abyśmy zakończyli ten sezon.
  -Chce naprawdę żebyśmy przegrali?-pytam go.
  -Może i tak. Dobrze wiesz, że w najgorszym scenariuszu jeśli dwa razy przegramy ze Skrą wrócimy tutaj i ten mecz będzie decydujący. Jeśli wygramy go na drodze czekać nas będą dwa zespoły jeśli dojdziemy do finału oczywiście. Pomyśl, że będziemy się wtedy męczyć do kwietnia....a tak przegrywamy ze Skrą i zostaje nam walczyć tylko o 5 miejsce, czyli rozgrywki kończymy dużo wcześniej i on może wyjechać.
  -Nie wierzę, aby był zdolny do tego aby specjalnie przegrać. Kosa to nie w jego stylu jest. Nawet jeśli tak się dzieje to nie chciałby przegrać kiedy po raz pierwszy na okazję zdobyć Mistrzostwo.
  -Jeszcze go nie zdobyliśmy.
  -Wiem Marta, ale jesteśmy na dobrej drodze do tego.

Posiedział ze mną, a potem wyciągnął na zakupy do Biedronki. Nie miałam ochoty tam wychodzić, ale on był uparty. Po powrocie do domu ugotował obiad i zjadł wraz ze mną.

  -Dzięki Kosa.-mówię kiedy ubiera się do wyjścia.
  -Nie ma za co. Jutro pojaw się na treningu, bo wiedz, że jeśli nie to osobiście po ciebie wpadnę jasne?-pyta.
  -Tak.-odpowiadam i przytulam się do niego mocno.
  -Do jutra.
  -Do jutra Grzesiek.-i zamykam za nim drzwi.

W łazience napuszczam wody do wanny i wskakuje, siedząc w niej dopóki woda nie robi się zimna. 
Potem zakładam pidżamę i kładę się do łóżka szybko zasypiając.

Kiedy rano uświadamiam sobie, że muszę wstać i iść na trening odechciewa mi się żyć. Jednak nie mogę narażać dłużej chłopaków na te kłamstwa. Ubieram się i biorąc komórkę w dłoń wychodzę z mieszkania zamykając je i idę na Podpromie. Odwieszam kurtkę i zakładając na stopy tenisówki idę na salę. Widzę siatkarzy rozgrzewających się. Siadam obok Mieszka.

  -Jak tam? Już skończyłaś z grypą żołądkową?-pyta, a ja odwracam się do niego. 
  -Yyy....no chyba tak jak widać. Dużo lepiej się już czuję. Dzięki, że pytasz.-mówię spoglądając na Kosoka który uśmiechał się do mnie. 
  -Marta!! Możesz się przebrać i porzucać piłki chłopakom?-pyta Kowal.-No chyba, że jeszcze źle się czujesz.
  -Nie! Już jest lepiej. Zaraz coś założę i wrócę.-odpowiadam wstając i wychodząc z hali. W swojej szafce znalazłam jedynie krótkie spodenki. Ściągnęłam dżinsy i włożyłam je na siebie. Problem był w tym, że było widać na moim udzie jeszcze dość sporą plamę która przybrała teraz sino-zielony kolor, a spodenki w całej okazałości tego nie zasłaniały. Wciągnęłam na siebie podkoszulek Asseco i wróciłam na halę. 

  -Co mam robić trenerze?-zapytałam stajać obok niego. 
  -Wejdź na ten stolik i uderzaj w nich tymi piłkami. Wiem, że pewnie mocno nie dasz rady, ale kiwki też im się przydadzą. Ze środkowymi pobaw się blokiem. 
  -Dobrze.-ruszyłam w tamtym kierunku. 

Wspięłam się na to i wyciągając z koszyka piłki uderzałam w nie tak, aby siatkarze musieli je uratować. Wiadomo moje plasy nie były takie jaki ich, ale naprawdę wkładałam w nie całą swoją energię. Kiedy podeszli środkowi stanęłam bokiem, aby wziąć piłkę.

  -Ale masz siniora! Gdzie tak się urządziłaś?-i szybko odwracam się do Pita który przez siatkę patrzy na niego. Igła i Kos patrzą na mnie, a ja nie wiem co powiedzieć. 
  -No po prostu wywaliłam się na schodach. Wiesz jak ja klatkach zimą jest ślisko, a że bardzo się śpieszyłam to upadłam. 
  -No wiem. Raz o mały włos też nie zaliczyłem gleby, ale w ostateczności wylądowałem w wielkiej górze śniegu, a nie na schodach.
  -Widzisz ile miałeś szczęścia? Ja niestety nie.
  -Ale on wielki strasznie jest.
  -Tak wyszło. Tak jest jak się jest niezdarą.- i uśmiecham się do niego, dalej wracając do pomocy im.  Kiedy trening się kończy ruszam do szatni by się przebrać. W trakcie jednak zatrzymuje mnie Ignaczak.

  -Trochę wielkie to jest.-mówi wskazując na sinika.
  -No wiem. 
  -Widziałem jak Zibi kiedy był przy siatce spoglądał na twoją nogą.
  -Też to widziałam.-odpowiadam mu.-A jak atmosfera co?
  -Nijak. Nie chce z nami rozmawiać i zamknął się w sobie. Nie mam pojęcia jak zagra na meczu. 
  -Zobaczymy. 

W końcu nadeszły mecze. Od trzech dni przed nimi przebywaliśmy już w Bełchatowie. Chłopcy byli bardzo zmotywowani, aby zakończyć ten etap i przygotowywać się na mecze w półfinale. Przed wyjściem na halę Kowal zebrał chłopaków i zaczął mówić.

  -Wiem, że coś się dzieje między wami! Nie mam pojęcia co, kiedy, jak i dlaczego i nie obchodzi mnie to! Dzisiaj macie zapomnieć o tym i wyjść zagrać ten mecz i go wygrać! Nie możecie sprawić by całe te zamieszanie na tle prywatnym przełożyło się na całą drużynę, bo nie mogą być odpowiedzialni za to, że między niektórymi z was są nieporozumienia! Rozumiecie?! Wychodzicie i gracie jak drużyna! 

Przytaknęli i wszyscy udaliśmy się na swoje stanowiska. Mam nadzieję, że tylko posłuchają go, bo to, że Igła poradzi sobie to wiem, Kosok to samo to martwię o Bartmana. W jego życiu jest teraz mega ogromny chaos więc może być myślami daleko stad. W pierwszym składzie wyszedł mój atakujący i grał dobrze. Okazywał swą radość tak jak zwykle miał to w zwyczaju. Ciekawa czy naprawdę się cieszy czy tylko udaje. Nie myślałam o tym, bo wszystko zaczęło się sypać. Rzeszowianie prowadzili przez dwa pierwsze sety, ale później Skra zaczęła grać naprawdę świetnie i złamała nas tak, że doprowadziła do tie-breaka i pokonała nas w nim. Naprawdę byliśmy wszyscy tym zaskoczeni i zdziwienie, a jednocześnie i źli, bo mogliśmy to wygrać. Andrzej w szatni nie wrzeszczał, ani nic mówiąc, że jutro też jest mecz i można go jeszcze wygrać i zakończyć tą rywalizację. Wraz z Mieszkiem pracowałam całą noc, a rano przekazaliśmy wszystko trenerowi. Tym razem mecz był o godzinie 18:00. Niestety poszło fatalnie i przegraliśmy 3:1 powodujące, że decydujący mecz odbędzie się w Rzeszowie. To będzie być, albo nie być. W fatalnych humorach wróciliśmy do swojego miasta. Dostaliśmy dwa dni wolnego. Ja w tym czasie robiłam statystyki i przeprowadzałam dokładne analizy. Teraz to tylko zajmuje moją głowę. Po powrocie na treningi przekazałam wszystkie spisane przeze mnie uwagi trenerowi. Dokładnie wysłuchał co mam do powiedzenia i wprowadził to w swoje plany. Z sali wyszłam jako ostatnia. Przemierzałam już pusty korytarz w celu zabrania swoich rzeczy. Wtedy z dala dostrzegłam dobrze znaną mi postać. Teraz albo nigdy! Ruszyłam w jego kierunku i spytałam.

  -Możemy pogadać?


                    _____________________________

Szczerze? Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale czasem tak jest. Nawet tu się nie rozpisuję. Do zobaczenia.

6 komentarzy:

  1. Jeżeli to Zibi to niech on w końcu z nią pogada bo za tyle trudu ile włożyła żeby zdobyć dowody na Aśkę to się jej należy;)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  2. I teraz Zibi się na wszystkich obraził, obu tylko z Martą chciał w końcu pogadać! Siniak jednak został zauważony, a Zbyszek patrzył, bo wie w końcu, że to Marta spadła ze schodów. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale się trochę ułoży
    Buziaki, malina ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo bym chciała aby zaczęli ze sobą rozmawiać. Brakuje mi ich zakładów oraz kar które sobie nawzajem wymyślali. Było by fajni gdyby znowu zaczęli się przekomarzać.
    Pozdrawiam. , dag :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że Zbyszek w końcu wysłucha Marty.
    Pozdrawiam Kinia;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam nadzieje, że ta dobrze znana osoba jest Zbyszek i w końcu wszystko sobie wyjaśnia i pogodzą sie! Czekam z niecierpliwością na kolejny...pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć :) Zapraszam Cię na nowy rozdział na : http://nowonlyliveforyou.blogspot.com/ . Paul szaleje, Miśka zatrzymuje policja, a Piterowi i Zibiemu udaje się uciec, ale czy aby na pewno słusznie ? Pozdrawiam gorąco ! :)

    OdpowiedzUsuń