niedziela, 15 września 2013

Rozdział 123


"Zaskoczenie jest elementem budującym całą zabawę"


W końcu nastał ważny dzień, bo pierwszy mecz w Lidze Światowej. Na początek poszła Brazylia. Niestety nie udało się te spotkanie i w Warszawie przegraliśmy 3:1. 
Chłopaki sami mieli do siebie pretensje, że tak słabo im poszło i zapowiedzieli, że w Łodzi zagrają lepiej. I tak też się stało. Mimo to znów przegraliśmy, ale tym razem 2:3. Byliśmy naprawdę blisko, ale popełniliśmy zbyt wiele błędów. Z tego miasta  mieliśmy rozjechać się do domów. Jednak dzwoniły do mnie dziewczyny i powiedziały, że szykuje się jakiś występ i abym przyjechała.

  -Zbyszek.-mówię wchodząc do jego pokoju i patrząc jak się pakuje.
  -Nom?-pyta siadając i patrząc na mnie.
  -Ja wiem, że teraz powinniśmy pojechać do domu i odpocząć-zaczynam i siadam mu na kolana.
  -Ale?
  -Dziewczyny do mnie zadzwoniły i powiedziały, że występ jakiś mamy w planach i muszę przyjechać. Nie obrazisz się prawda?-dopytuje.

Siatkarz głośno wzdycha i spogląda na mnie.

  -A mam inne wyjście? I tak pojedziesz czy się zgodzę czy nie.-odpowiada.
  -No niby tak.
  -Więc jedź.-mówi, a ja całuję go.
  -Kocham cię.
  -Ja ciebie też Martka.

Pożegnałam się z nim i ruszyłam do pokoju po swoje rzeczy i wsiadłam wraz z Ruckiem do pociągu który zawiózł nas wprost do Kędzierzyna. Tam pierwsze co to poszłam do Malwiny. Przywitałam się z nią. Chwilę pogadałyśmy i ruszyłam na salę. W środku zastałam Justę i Adę.

  -No hej dziewczyny. Jak tam?
  -No w porządku. Przebieraj się szybko i zaczynamy.-odpowiedziała mi Ada.
  -A na Sarkę nie czekamy?-pytam podnosząc torbę.
  -Nie. Jest chora i nie będzie jej.
  -Będziemy występować bez niej?
  -To chwilowe. Ona dokładnie zna kroki więc spokojnie.....do przedstawienia na pewno zdąży.-mówi Justyna,a ja idę założyć na siebie strój sportowy. Kiedy wracam na salę zaczynamy ćwiczyć. 

(…)

Tak minęły mi trzy dni. Po nich pojawiła się Sara i od razu pod wieczór udałyśmy się do klubu by dać występ. Następnego dnia niestety było trzeba wracać już do Spały, bo znów czekają nas mecz tym razem z Francją na ich terenie. Siatkarze na każdym treningu dawali z siebie wszystko i wierzyli, że z tym przeciwnikiem jakoś damy sobie radę. 



We Francji byliśmy trzy dni wcześniej. W ciągu nich cały czas ćwiczyli, a ja z Oskarem robiliśmy analizę. W końcu nadszedł dzień meczu. Szło nam świetnie dopóki w naszej grze coś nie popsuło. Traciliśmy punkty dużymi seriami i pomimo prowadzenia 2:0 nie potrafiliśmy wygrać tego spotkania. Sprawdziło się siatkarskie porzekadło „Kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3”. Po prostu gorszej atmosfery w czasie drogi powrotnej do hotelu nie mogłam sobie wyobrazić. Panowała cisza jak nigdy. Nawet Ignaczak założył słuchawki na uszy i nie odzywał się. Odwracałam się tylko co jakiś czas, by zobaczyć jak Zibi się trzyma. Nie chciałam iść teraz go pocieszać, bo by nakrzyczał pewnie na mnie. Po powrocie kiedy Oskar poszedł się myć, zadzwonił do mnie ktoś na skype'a. Odebrałam i zobaczyłam Iwonę.

  -No hej Iwona. Co tam się stało, że dzwonisz?
  -Chciałam zapytać jak się oni trzymają, bo nie mogłam się do Krzyśka dodzwonić.
  -Spoko nasz libero żyje. No przyznam, że marnie z nimi jest. Jak się nie pozbierają do jutra to będzie źle i cały mecz będzie do kitu.-odpowiadam jej.
  -To widzę, że naprawdę jest źle. Nie masz jakiegoś pomysłu żeby im poprawić humory?-zapytała.
  -Nic. Kompletna pustka......a ty?
  -Mam pewien, ale nie wiem czy wypali.
  -Dawaj. Zobaczymy co da się zrobić.
  -Zrobiłybyśmy coś podobnego jak w poprzednim roku.-oznajmia, a ja patrzę na nią.
  -Czyli?
  -Czyli zatańczymy im do jakiejś piosenki która zmotywuje ich przed starciami z Argentyńczykami. 
  -Ty....wiesz to nie taki głupi pomysł jest. Ich dziewczyny w skąpych strojach, poruszające się zmysłowo.....Iwona jesteś genialna!-krzyknęłam i przesłałam jej całusa.
  -Nie tak genialna. Zastanawiam się tylko do jakiej piosenki. Najlepsza to byłaby taka która zmotywowałaby ich do dalszej walki mimo wszystko.-odpowiada, a ja zastanawiam się przez chwilę nad tym co powiedziała.
  -Nom. Trzeba byłoby obudzić w nich głód walki i wygrywania.
  -Tak sportową złość.-dodaje Ignaczakowa.
  -Właśnie! Tylko co im da ją?

Podała mi parę tytułów piosenek, ale zdawało mi się, że żadna .

  -A może zaśpiewamy, że jesteśmy lepsze niż oni i wszystko zrobiłybyśmy lepiej nawet w połamanych obcasach?-dopytuje, bo do głowy przyszła mi piosenka.
  -Hmmm...ciekawe mów więcej.
  -No co? Mamy w nich rozbudzić złość tak? W takim razie trzeba uderzyć w ich męskość, ego,  dumę.... zaśpiewać, że jesteśmy lepsze.
  -Myślisz, że się ze złoszczą?
  -Ja gdyby mi facet jakiś zaśpiewał, że jest ode mnie lepszy to bym się chyba wkurzyła i starała się poprawić to i udowodnić, że nie ma wcale racji. 
  -No i kto tutaj jest geniuszem?-zapytała.
  -My kobieto! My! 
  -A co to za piosenka?
  -Broken Heels-Alexandry Burke.
  -Kojarzę.....oj będzie się działo widzę.
  -Fajnie byłoby zebrać wszystkie partnerki siatkarzy i by każda z nas wystąpiła. Nawet mam już pomysł na stroje. Zamówimy takie stroje jak ona ma w teledysku...no, że takie futbolowe i każda z nas będzie miała numerek swojego faceta na plecach i z przodu.
  -A ty zaśpiewasz.-oznajmia mi przez co patrzę na nią zdziwiona.-Nie patrz tak. Puścić i zatańczyć to nic nie da. My musimy im też coś przekazać, a tylko w ten sposób możemy....a że ty najładniej śpiewasz to zostajesz wytypowana przeze mnie do tego i od razu zamawiaj sobie jako wokalistce inny kolor stroju. Musisz się wyróżniać.
  -Oj Iwona, Iwona. Po kim ty taka szalona co?-zapytałam.
  -Przebywanie z taką jedną wariatką sprawiło, że sama czasami mam takie odchyły.
  -Eee!!- krzyknęłam i założyłam ręce.
  -No Martuś. Przecież to sama prawda....jednak dzięki tobie nigdy nie jest nudno. 
  -Dzięki. To co Iwona zbierasz dziewczyny wszystkie, a ja załatwiam układ i stroje.
  -Jasne.
  -Tylko nie mam pojęcia ile one będą kosztowały.-mówię.
  -Spoko przecież z 500 stów to na pewno nie.
  -No co ty! Nie. A wiesz jakby było więcej to zawsze jakaś zniżka czy coś.
  -Fakt.-odpowiada, a ja widzę jak z łazienki wychodzi Oskar.-Dobra ja będę już kończyć, bo szpieg w pokoju.-mówię, a statystyk patrzy na mnie i zaczyna się śmiać.
  -Jasne kochana. W takim razie do usłyszenia.
  -No pa. Ucałuj dzieciaki.
  -Pewnie.

I rozłączyła się, a ja wróciłam do pracy. Oskar przyłączył się do mnie i wszystko skończyliśmy jakoś po 2:00. O godzinie 8:00 było śniadanie, a o 9:00 wyjazd do innego miasta, gdzie będziemy teraz grać. W trakcie tego skontaktowałam się z dziewczynami przez fb. Opowiedziałam im o całym planie i zapytałam czy zechcą pomóc w ułożeniu i nauce choreografii. Oczywiście bez żadnych problemów zgodziły się na wszystko i obiecały, że wieczorem podeślą mi coś. 


O 20:00 zaczęliśmy kolejne starcie. Niestety i te również przegraliśmy przez co chłopaki załamali się totalnie. Naszym założeniem było przyjechać tutaj i przywieźć do Polski 6 pkt. Miały być dwa mecze po szybkie 3:0. Zamiast tego w nogach mamy bardzo długie spotkania, a zamiast 6 z dwoma punktami wracamy. Nastrój nie panował najlepszy w drużynie. W trakcie lotu pisałam z Iwoną. Okazało się, że wszystkie dziewczyny z chęcią się zgodzą i wezmą udział w tym. Byłam bardzo szczęśliwa, że wyjdzie nam takie coś. Może doda to skrzydeł naszym, bo teraz.-pomyślałam i podniosłam się z siedzenia spoglądając na chłopaków.-Byli w fatalnej kondycji i psychicznej i fizycznej.

  -Zbyszek?-zapytałam chłopaka, który otworzył oczy i spojrzał na mnie.
  -Tak?
  -Nie martw się. Jeszcze przecież zawsze jest szansa.
  -Dla nas już nie!-syknął wściekły.-Spieprzyliśmy wszystko i tyle!-krzyczy, a ja odsuwam się nieco przestraszona. Nigdy nie zdarzyło mi się żeby tak na mnie krzyczał. Pewnie zaraz powie jeszcze, że niedokładnie rozpisaliśmy zawodników.

  -Przepraszam skarbie.-słyszę tuż koło ucha, a moja dłoń zostaje zamknięta w ręce tego mamuta.-Przepraszam, ale jestem tak wściekły...
  -I co?! Na mnie się wyżywać będziesz? Co ja takiego zrobiłam hmmm? Może wykrzyczysz, że to moja wina, że nie przyłożyłam się do swojej roboty.
  -Nie...nie twoja wina, a nasza.-mówi i obejmuje mnie ramieniem. Przytulam się do jego klaty i uspokajam się.-Nie powinniśmy się kłócić. To jest nasza praca, a poza nią mamy życie prywatne. 
  -Właśnie.

Tak bezpieczna w jego ramionach usnęłam. Obudziłam się dopiero kiedy lądowaliśmy już w Warszawie. Na miejscu wraz z Igłą i środkowymi udaliśmy się do Rzeszowa. 

  -Nareszcie w domu.-powiedziałam i padłam na kanapę. 
  -Masz rację.-i dołączył do mnie. Przytuleni do siebie, całowaliśmy się kiedy zadzwonił jego telefon. Spojrzał na wyświetlacz i odebrał go od razu.

  -No co Misiek?
  -.....................
  -No tak.....jasne, ale dobrze?
  -............................
  -To będę niedługo dobra?-pyta, a ja pytająco przyglądam się mu. Gdy rozłączył się od razu wstał.

  -Kochanie przepraszam, ale Misiek potrzebuje pomocy. 
  -Czy coś się stało poważnego?-dopytuję.
  -Nie.....takie męskie sprawy. Nie wrócę na noc tylko zostanę u niego.
  -Pokłócili się z Moniką?-pytam.
  -Nie.....ma jakiś problem i chce o tym pogadać.
  -No dobra.-zrezygnowana odpowiadam.
  -Nadrobimy to dobra? Obiecuję słońce.-mówi i podchodzi do mnie całując, a potem znika.

Właściwie to Misiek jest kochany. Dzięki temu można spotkać się z dziewczynami gdzieś i w końcu przećwiczyć ten układ. Wybieram numer od razu do Iwony i mówię jej o wszystkim. Ustalamy, że spotkamy się wszystkie razem na działce u żony Winiara pod Częstochową. Pakuję więc ze sobą rzeczy i umawiam się z Iwoną, Olką i Gośką (dziewczyną Kosoka) pod blokiem. Kiedy Ignaczakowa przyjeżdża z nimi dosiadam się i ruszamy.

Po 3 godzinach jesteśmy na miejscu. Przez mieszkaniem widzimy parę aut więc parkujemy i wchodzimy do środka. Pod wieczór znajdujemy się tam już wszystkie, a nawet i Justa przyjechała.

  -A ty sama?-zapytałam.
  -Nom. Sarka i Ada nie mogły.
  -Spoko.
  -Więc jak zaczynamy co?!-krzyknęła, a wszystkie przebrane w stroje sportowe ustawiły się i Justyna wytłumaczyła jak to będzie wyglądać. Naprawdę niezły miałyśmy ubaw przy tych próbach. Kiedy nieco zmęczone usiadłyśmy, aby odpocząć pojawiły się pytania skąd wziął się ten pomysł. Iwona wszystko opowiedziała im. Trochę zajęły nam pogaduszki i mimo iż była późna pora dalej w salonie ćwiczyłyśmy. Układ nie był trudny, więc wystarczyło tylko zapamiętać wszystko. Aby nie przedobrzyć z Justyną zakończyłyśmy to i postanowiłyśmy, że trzeba pobrać rozmiary do strojów, które Malwina jutro zamówi. Kiedy inne się mierzyły ja odciągnęłam Monikę na bok.

  -Monia czy pokłóciłaś się z Michałem?-zapytałam.
  -Nie, a dlaczego miałoby tak być?
  -Bo Michał zadzwonił do Zbyszka, a ten od razu do niego pojechał. Powiedział, że Misiek ma jakiś problem i jedzie do niego.
  -Nie.....-odpowiada i kręci głową. -Ale wiem o co chodzi.....po prostu Michał pokłócił się z ojcem i Zbyszek jako mediator pojechał. Kubi nie lubi się z nim kłócić, ale obaj są uparci. Mój chłopak wyciąga pierwszy dłoń, a że Zibi zna seniora Kubiaka to wie jak zaradzić wszystkiemu.
  -To dobrze, że tylko to, bo bałam się, że to coś poważniejszego.
  -Możesz być spokojna o to....poza tym gdybyśmy się pokłócili, to wiedziałabyś pierwsza niż Zbyszek.-mówi i obie śmiejemy się i dołączamy do reszty. 

Malwa również z nas zbiera rozmiary. Pomagamy Dagmarze ogarnąć jakieś miejscówki do spania. Większość z nas spała na podłodze na kołdrach. Parę na kanapie, w sypialni i w pokojach dzieciaków. Zawitałyśmy w tym miejscu na dwa dni. Chłopaki wydzwaniali do nas pytając gdzie jesteśmy. Żadna z nas nie puściła jednak pary z ust. Dopracowałyśmy do końca choreografię i spróbowałyśmy próbę generalną wraz z moim śpiewem. Byłam zadowolona patrząc jak dziewczyny tańczą i są radosne. Omówiłyśmy na końcu sposób i czas kiedy im to pokażemy, a potem rozjechałyśmy się w swoje strony. Ja nie wracałam już do Rzeszowa, bo jutro i tak mamy w Spale się stawić więc będę dzień wcześniej. 

Zajechałam pod ośrodek i odebrałam kluczyk do pokoju. Nieco smutno mi było tak samej. Wzięłam się szybko za robienie statystyk i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Kiedy rano obudziłam się po korytarzu przechadzali się siatkarze. Widząc mnie byli nieco zdziwieni tym widokiem. 

  -Marta, ale jak ty?-pyta Winiarski i spogląda na Zatorskiego.-przecież nawet Zibiego nie ma jeszcze. My jesteśmy jednymi z pierwszych.
  -No widzisz, a jednak pierwsi nie jesteście. Ja byłam. 
  -Ale...
  -Po prostu byłam tutaj niedaleko i nie opłacało mi się wracać do Rzeszowa jak zaraz i tak bym musiała tutaj przyjeżdżać.
  -Spoko. W takim razie chodź na śniadanie z nami. Reszta powinna też niedługo być, bo mają czas do 11:00.-dodaje Paweł i szybko wpadam do pokoju, aby założyć na siebie jakieś ciuchy i idę wraz z nimi na stołówkę, by coś zjeść. Później nieco przyjechał Zibi i jak tylko mnie zobaczył zaczął zadawać milion pytań, gdzie zniknęłam na te parę dni. Musiałam mu kłamać, że miałam występy z dziewczynami. Pokiwał tylko głową i poszedł do pokoju. Miałam wrażenie, że wie iż kłamię. 

Kolejne dni minęły bardzo szybko i kiedy siatkarze wyjechali na ostatni wolny weekend przed wyjazdem do Bydgoszczy zadzwoniłam po wszystkie dziewczyny. Zrobimy im niespodziankę, jak po wolnym zawitają do ośrodka. Gdy ostatni z nich opuszczał już teren przywołałam dziewczyny które schowały się za budynkiem.

  -Pojechali już?-pyta Dagmara.
  -Tak. Wszyscy bez wyjątku. 
  -Ale my możemy tu przebywać?-dopytuje żona Rucka.
  -Pewnie, że tak. Wszystko załatwiłam i bez problemu będzie. Zajmiemy pokoje naszych chłopaków i tyle.-odpowiadam i ruszam do środka.
  -To się zdziwią jak żadnej z nas nie zobaczą.-śmieje się Iwona, a ja wraz z nią. 
  -Ja tam powiedziałam Zbyszkowi, że mam występ z dziewczynami tylko boję się, że on niedługo sprawdzi to wszystko i dopiero będzie jak dowie się, że kłamie.
  -Ale przecież w dobrej wierze.-dodaje Monika.
  -Ja wiem to, ale on nie.

Zabrałyśmy z recepcji klucze chłopaków i udałyśmy się aby przebrać. Cały dzień mogłyśmy ćwiczyć na sali która była wolna. Dla nas świetnie się składało, bo przynajmniej będziemy wiedziały jak zorganizować wszystko. W ostatni dzień ustawiłyśmy na sali krzesła i nagłośnienie. Teraz wystarczy czekać na chłopaków i tyle. Tego samego dnia udałyśmy się również z Malwiną i Dagmarą do Łodzi, aby odebrać nasze stroje. Nie mogłam się powstrzymać i od razu w aucie rozpakowałam chociaż jeden aby zobaczyć jak wygląda. Prezentował się idealnie. Kiedy zajechałyśmy już pod ośrodek reszta dziewczyn pomogła nam z rzeczami i zrobiłyśmy próbę generalną w strojach. Już wszystkie nie mogłyśmy się doczekać dnia jutrzejszego kiedy to pokażemy. 

Bardzo wcześnie rano dziewczyny zdały klucze i teraz zastanawiałyśmy się co zrobić tak, aby chłopaki ich nie widzieli. Wyszło, że będziemy kisić się w moim pokoju. Trochę nas było, a miejsca nie tak dużo. Jednak jak mus to mus. Gdy na korytarzu usłyszałyśmy śmiechy szybko wyszłam z pokoju zamykając go na klucz. Niestety to było konieczne zamknięcie ich na klucz, aby żaden z tych pacanów i wpadł tam nagle. Przy obiedzie chłopaki rozmawiali o dziwnej sytuacji.

  -.....no wiesz.....ja tu przyjeżdżam do domu, a Oli mówi mi, że mama pojechała gdzieś. No to ja dawaj za telefon i dzwonię do Dagi gdzie jest, a on, że wyjechała i niedługo się zobaczymy. Myślę no bosko. Ja przyjeżdżam do domu, a ona wyjeżdża.-żali się przy stole Winiar.
  -Ty miałem normalnie podobną sytuację. Wpadam do domu, a tam dzieciaki z matką Iwony siedzą. Pytam gdzie jest Iwona, a oni, że pojechała. Zadzwoniłem do niej i powiedziała, że to ważna sprawa i musiała wyjechać. 
  -Wy się martwicie?-pyta Zbyszek.-Ja wracam do domu sam, a Marta wciąż jeździ do Kędzierzyna.-podkreśla zwłaszcza nazwę miasta.
  -Znów chcesz się o to pokłócić?-odkładam widelec i spoglądam na niego.
  -Nie.
  -Dobrze wiesz, że ważny jest dla mnie taniec.-mówię.
  -Czasem mam wrażenie, że ważniejszy niż ja.-prycha.
  -Za to ja mam wrażenie, że stawiasz mnie na drugim planie zaraz po siatkówce.
  -Gadasz bzdury!
  -Wiesz co? Nie mam ochoty z tobą gadać!-i wstałam od stołu. Wypożyczałam ośrodkowy rower i pojechałam do jakiegoś sklepu, aby nie zagłodzić mi dziewczyn w pokoju. 

Do budynku wchodzę obładowana reklamówkami z jedzeniem.

  -A ty co?-słyszę za sobą pytanie.-Jakiś strajk i nie będziesz jadła żarcia stołówkowego?-pyta Ziomek.
  -Pudło.-i wchodzę do windy wjeżdżając na piętro. Ze spodni wyciągam klucz i otwieram drzwi szybko wchodząc do pokoju. Zamykam się od razu od wewnątrz i podaje dziewczynom jedzenie.
  -Żebyście mi tu z głodu nie umarły, albo w trakcie występu nie padły. 
  -Dzięki.-odpowiadają i zaczynamy jeść. 

Nagle  ktoś naciska za klamkę i pcha drzwi lecz nie otwierają się.

  -Marta! Od kiedy ty się zamykasz co?-pyta Igła.
  -Od kiedy wchodzicie tu jak do siebie. Zwłaszcza np. teraz kiedy siedzę w samym ręczniku po kąpieli.
  -Oj jakbyśmy w samej bieliźnie cię nie widzieli.-odpowiada, a dziewczyny patrzą na mnie. No to pacan sam sobie naskrobał.
  -Co ty chcesz?!
  -Wejść i pogadać. Może ty wiesz co Iwona robiła przez weekend?!-zadaje mi pytanie, a ona kręci głową bym nic nie powiedziała.
  -A co ja jakiś jasnowidz jestem?! To twoja żona, a nie moja więc ją pytaj.
  -Z chęcią gdyby była w domu. Martwię się, że jej jeszcze nie ma. Może coś jej się stało.-mówi wciąż.
  -Nic się nie martw. Pewnie niedługo oddzwoni do ciebie.
  -Mam taką nadzieję. 
  -Dobra idź już, bo muszę się ubrać!-krzyczę.
  -Jasne.

I słyszę jak odchodzi. 

  -Dziewczyny to nie tak, że ja paraduję przed nimi w bieliźnie. Raz czy dwa mnie widzieli jak wpakowali mi się do pokoju, a ja...-i zaśmiałam się przypominając sobie tamtą sytuację.
  -Czemu się śmiejesz?-dopytują dziewczyny.
  -Bo to głupio wtedy wyszło. Po powrocie w tamtym roku nie wiedziałam, że chłopaki mają później trening i sądziłam, ze są już na śniadaniu. Więc w samej bieliźnie wyszłam z łazienki i prostując włosy na cały regulator włączyłam muzykę i tańczyłam oraz śpiewałam. Odwracam się i patrzę na pokładających się ze śmiechu chłopaków. Wiecie jaka to była żenada? -i widzę jak każda z nich również się śmieje. -Ale dziewczyny najlepsze było to, że później na stołówce przedrzeźniali mnie i śpiewali tą piosenkę.


Siedziałyśmy, a każda powoli zaczynała się szykować. Ustaliły kolejkę kto jak wchodzi pod prysznic.

  -Malwina idziesz ze mną.-oznajmiam i wstaję.
  -Ale gdzie?-pyta.
  -Trzeba jakoś zaprowadzić chłopaków na halę nie zdradzając im nic, a nie chcę brać innych dziewczyn, bo wtedy wyjdzie, że coś planujemy, a ty zawsze mogłaś przyjechać przywieźć jakiś strój czy coś. 
  -Ty to masz idealnie zaplanowane wszystko.-oznajmia Iwona.
  -Na wszystko trzeba być przygotowanym. Widzisz jak chłopacki martwią się co z wami. Niech w takim razie jeszcze nieco to porobią. Będzie o wiele zabawniej.-puszczam im oczko i wraz z dziewczyną wychodzimy. 

Jak zwykle zamykam drzwi i wchodzimy do każdego pokoju po kolei. 

  -Chłopaki mam coś dla was. Chciałyśmy, abyście o 20:00 stawili się koło recepcji. Mamy dla was małą niespodziankę więc przyjdźcie, a nie pożałujecie.-mówię za każdym razem kiedy wchodzę do pokoju. Przy ostatnim z nich, czyli Kubiego i Zbyszka ten drugi zatrzymuje mnie.

  -Marta przepraszam za to przy śniadaniu.
  -Nie ma o czym mówić.-odpowiadam i całuję go w usta. Nieco też winna się czuję, bo nie poświęcam mu tyle czasu ile chciałabym.
  -Naprawdę?-dopytuje.
  -Tak. Przyjdź na dół.
  -Jasne kochanie.

I wraz z Malwą wracamy do pokoju. Powoli wraz z dziewczynami szykujemy się już. Zakręciłam włosy na lokówkę i umalowałam się. Ten pokój wyglądał jak jakiś salon piękności. Kiedy dochodziła 20:00 na razie jeszcze nie przebrane wzięłyśmy chustki i powiedziałyśmy dziewczynom, że kiedy puszczę im sygnał mogą zejść i by wzięły nasze rzeczy. 


(…)

Przy recepcji stali już siatkarze.

   -No, no, no! Dziewczynki.-i zaczął poruszać brwiami Zibi.
  -Daruj sobie i chodźmy.-mówię i każę chłopakom iść za nami.
  -Co to będzie?-dopytuje Wiśnia.
  -Skarbie...niczego od nas nie wyciągniesz.-odpowiada mu Malwina i obie wchodzimy do budynku na którym znajduje się sala.
  -Chcecie żebyś ćwiczyli teraz? -pytają.
  -Nie.-odpowiadam i staję pod salą. -Chcemy byście założyli to na oczy. -I podajemy im chustki.
  -Ale po co?-dopytuje Igła.
  -Im szybciej to zrobicie tym szybciej się dowiecie dobra?-zapytałam, a oni pokiwali głowami i każdy założył je na oczy. 

Złapaliśmy ich pod ramię i wprowadziłyśmy do środka sadzając na krzesłach.

  -Możemy już to zdjąć?-zapytał Winiar.
  -Nie. Poza tym tu jest ciemno i nic nie zobaczycie.....ale nie róbcie tego na razie kiedy wam powiemy, że już to wtedy to zrobicie.

Dałam znać Malwinie, aby zadzwoniła po resztę Gdy przybyły zostałam z nimi sama. Jak tylko dziewczyny weszły na halę skoczyłam szybko założyć swój strój. Szczęśliwa chwyciłam za mikrofon i zapaliłam lampę nad miejscem gdzie będziemy tańczyć i sama wyszłam na środek. Ze mną stały tylko Malwina i Iwona, a reszta nadal była w cieniu.

  -No dobra chłopaki już możecie zdjąć.-i w jednej chwili wszystkie opaski znajdują się poniżej oczu.
  -Iwona?! Gdzieś ty była. Ja ciebie szukałem wszędzie, a ty tutaj...jeszcze w tym....seksi stroju.-i spogląda na nią.
  -Dobra Ignaczak usiądź.-mówię.-Miała być niespodzianka i będzie. Dzisiaj rano wiele z was miało pełno obaw gdzie jest jego żona, bądź narzeczona. Zaraz wszystko się rozwiąże. Chcemy wam coś zaśpiewać i zatańczyć.....więc dłużej nie będę gadać, a po prostu zaczniemy i samą piosenką przekażemy wam coś........Dziewczyny włączcie muzykę!-krzyknęłam i na sali rozbrzmiała melodia. 
Im dalej tym więcej dziewczyn do nas dołączało. Śpiewałam i tańczyłam niektóre elementy wraz z nimi. Po prostu chciałam im dać takiego kopa tą piosenką. Wbiegłam między chłopaków wraz z Hanią i Malwiną. Prosto w oczy śpiewałam Zbyszkowi, że zrobiłybyśmy  wszystko lepiej nawet w połamanych obcasach. Widziałam w nim taką złość, połączoną z pożądaniem. Wiem jak na mnie patrzył, poza tym nie dało się zauważyć tego, jak każdy siatkarz był zapatrzony w swoją kobietę.Jednocześnie byli pewnie zaskoczeni tym całym show. Dołączyłyśmy do reszty i po kilku chwilach skończyłyśmy swój występ. Stanęłyśmy i ukłoniłyśmy się.

  -To teraz jest odpowiedź na to dlaczego waszych dziewczyn nie było w domu. Były tutaj ze mną, przygotowując to wszystko.-mówię łapiąc oddech.
  -Przepraszam, a co miało znaczyć „wszystkie panie mówią do facetów, że możemy zrobić to, co ni mogą zrobić. Możemy zrobić to nawet lepiej w połamanych obcasach”?
  -Nie zrozumieliście? Chciałyśmy wam pokazać, że jeśli teraz nie wygracie to jesteście cieniasy i tyle! Tak jak to mówiła piosenka zrobiłybyśmy to nawet lepiej w połamanych obcasach-odpowiadam i widzę na ich twarzach złość.
  -Myślicie, że dałybyście radę?-pyta Zibi.
  -No pewnie, że tak.
  -To się przekonacie jak zagramy i wygramy mecze.-mówi.
  -Na to właśnie czekamy, a jak nie, to z dziewczynami szperamy po szafie szukając połamanych butów.
  -Nie musicie, bo wygramy!-dodaje Igła, a ja przybijam piątkę Iwonie.-A teraz wiecie? Przydałyby się nam jakieś podziękowanie i gratulacje, za ten trud.-mówię chcąc przerwać już te przedrzeźnianie. Każdy z facetów wstał i podszedł do swojej połówki namiętnie całując i prawiąc komplementy. Z dala dostrzegłam stojącego Zbyszka i patrzącego na mnie. Ruszyłam w jego kierunku i stanęła na wprost. 

  -Więc to to robiłaś w czasie tych pobytów do Kędzierzyna tak?-zapytał, a ja pokiwałam głową.
  -Nie jesteś zły, że kłamałam?-pytam.
  -To jak dzisiaj się wyjaśniło czemu to nie. To było fantastyczne.-mówi i przysuwa się, całując namiętnie w usta.-Byłaś świetna.....no i na dodatek ten strój....wyglądasz w nim tak cholernie seksownie, że mam ochotę zedrzeć go z ciebie i wiesz co zrobić.-szepcze, a ja całuję go po uchu.
  -Wiem....i nie powiem, że nie mam ochoty byś tego nie zrobił.-zmysłowo mówię i spoglądam w jego oczy.
  -To co? Idziemy?-pyta.
  -Nie teraz. Trzeba tu sprzątnąć jeszcze.

Wszyscy pogadaliśmy chwilę, sprzątnęliśmy, a potem udaliśmy się do pokoi. Przenocowaliśmy dziewczyny, a rano one zebrały się do wyjazdu. 

(…)

Po dwóch dniach wyjechaliśmy do Bydgoszczy, a po kolejnych dwóch graliśmy mecz. Po ciężkich trudach wygraliśmy 3:2. Kolejny był w Gdańsku i tym razem wygrany 3:1. Widać podziałało na chłopaków to co zaśpiewałyśmy. Nastąpiło kilka dni wolnego, potem znów Spała i mecz z Amerykanami. Pierwszy mecz w Katowicach i wygrany 3:2. Ile oni w tym spotkaniu dostarczyli kibicom emocji. Powinni chyba płacić im za jakiegoś kardiologa. W końcu w tym meczu chyba nie raz każdy przeżył mały zawał czy też palpitację serca. Po tym spotkaniu przenieśliśmy się do Wrocławia. Mecz graliśmy za dwa dni, więc mogliśmy wykorzystać ten czas dla siebie. Dzień przed meczem wraz ze Zbyszkiem i Moniką wybraliśmy się na spacer. Gdzieś na rynku miał na nas czekać Kubi i razem mieliśmy się wybrać na jakąś pizzę. 

  -Nie wierzę.-powiedziałam kiedy nagle zobaczyłam......


                                             _______________________________

No i kolejny rozdział. Może trochę nudny, bo mało siatkarzy, dużo tańca, ale mam nadzieję, że jakoś dobrnęłyście do końcówki :) 
Jak myślicie co mogła zobaczyć Marta?
Naprawdę bardzo żałuję, że tak mało z was komentuje. Wejść jest sporo, a komentarzy bardzo mało. To naprawdę dla was chwila, by coś napisać, a dla mnie radość i motywacja do dalszego pisania. Więc jeśli możecie to napiszcie komentarz.

Malinko! Mimo iż miszcz fotoszopa jeszcze chory to i tak musiał coś zrobić :D I widziałam twój prezent dla mnie. No tego to ja się nie spodziewałam. Był to najlepszy prezent jak ktoś mi zrobił. :D Widzę, że mam konkurencję ;p I obiecuję, że dzisiaj skomentuję rozdział, ale wczoraj byłam tak padnięta by coś napisać i tylko go przeczytałam, ale spodziewaj się mnie na swoim blogu (inne dziewczyny które też dodały rozdział niech też spodziewają się komentarza :)

Całuję i do jutra :*

7 komentarzy:

  1. Ciekawe co tam Marta zobaczyła;) Czasami można poczytać coś innego niż tylko o siatkówce;) Przepraszam, że nie komentuję ale czasami jest tak że już usypianiam i sprawdzam czy jest rozdział. A jeśli jest to go czytam i idę spać. A potem zapominam komentować;*
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Okey chora jeszcze jestem ale specjalnie dla Ciebie piszę ;* ojojoj coś często się kłócą to nie dobrze... Mam nadzieję że Marta ujrzała coś dobrego bo jak nie to mój stan zdrowotny ulegnie gwałtownemu pogorszeniu ( NIEEEE, TO WCALE NIE JEST SZANTAŻ ) Tak więc może Zibi jej się oświadczy albo ma urodziny o których kompletnie zapomniała xD

    Nie całuję i nie przytulam bo nie chcem.zarazić.;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Broken Hills, kiedyś uwielbiałam tą piosenkę!!! No, ale motywacja była i to jaka! Jeszcze jak oni pojechali na wolny weekend odwiedzić swoje dziewczyny, a ich nie ma! Dziewczyny dały niezły pokaz, nie ma co, dobra piosenkę wybrały xD niestety wszyscy wiemy jak tegoroczna Liga Światowa skończyła się dla naszych siatkarzy :(
    Wiesz...ja to na razie jestem na etapie mistrz painta, ale kto wie...xD
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
  4. zarąbisty pomysł z tym tańcem :D
    Jak napisałaś o meczu z Argentyną w Ergo Arenie, od razu przypomniał mi się on :3
    Boję się, że Marta zobaczyła Miśka z jakąś dziewczyną, ale dla mnie Misiek jest typem faceta, który nie zdradza swojej miłości :)
    No cóż, zostało mi czekanie do jutra ;)
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Może Michał zorganizował jakąś niespodziankę... :P Mam nadzieję, że nie robi nic złego, bo dziewczyny go uduszą :D
    Fajna niespodzianka ze strony dziewczyn, dały chłopakom takiego kopa ;)
    Fotoszop fajny xD
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmmm pierwsza myśl to ze Misiek zdradza ta swoją. Druga to ze na pewno ktos się całował z tym co nie powinien. Moze to znowu Aśka cos miesza? nie mam pojęcia. Rozdział jak zwykle super!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm pewnie nie trafię kto to, więc czekam na kolejny rozdział:)
    Rozdział świetny i wcale nie był nudny.

    OdpowiedzUsuń