piątek, 13 września 2013

Rozdział 121

 
"[...] miłość po prostu jest. Bez definicji. Kochaj i nie żądaj zbyt wiele. Po prostu kochaj."


Nie odpowiada nic. Patrzymy na siebie. Wiem, ze może boli go to co mówię, ale mi także nie jest łatwo.  

  -Marta, bo...

  -Co Zbyszek?-zapytałam.
  -No po prostu muszę ci o czymś jeszcze powiedzieć.-dodaje, a w mojej głowie rodzą się najczarniejsze scenariusze.
  -Podjąłeś już gdzie wyjeżdżasz prawda.-stwierdzam bardziej niż pytam.
  -Tak.-odpowiada.
  -Gdzie? -zapytałam go.
  -Z tobą na wakacje.-żartuje, a ja walę go pięścią w ramię.
  -To mnie wcale nie bawi!-odpowiadam i chcę iść, ale nie pozwala mi na to.
  -Okej.-powiedział i spoważniał.-Mówiliśmy niedawno o marzeniach prawda?-od razu nasunęła mi się odpowiedź, że to będą Włochy, bo wiem że  kocha on ten kraj.
  -Czyli jednak Włochy....A tak właściwie co to ma do rzeczy?
  -Dużo, bo co jeśli mogę połączyć oba marzenia nie odkładając żadnego z nich?-pyta.
  -Jakie marzenia?
  -Ty i siatkówka.
  -Nie ma takiej opcji!
  -Zawsze jest jakieś wyjście które pojawia się ni stąd ni zowąd. -mówi i uśmiecha się.
  -Co ty gadasz?-pytam

Chłopak sięga po kartkę i podaje mi ją. Zaczynam czytać. Co chwila zerkam na niego. Powinnam być teraz prze szczęśliwa, że dostał przedłużenie kontraktu. Ale u mnie jest wręcz odwrotnie. 

  -Kiedy to dostałeś?-pytam
  -Gdy Igła poszedł zadzwonił mój menadżer, że pojawiła się taka możliwość. Ruszyłem od razu do biura i zabrałem umowę. W domu miałem się zastanowić i najlepiej jeszcze dzisiaj im przynieść odpowiedź. 
  -I dopiero teraz mi mówisz, gdy wiesz o tym wcześniej?! Pozwoliłeś mi na przechodzenie tej bolesnej rozmowy na temat rozstanie, wiedząc, że go może nie być?!- wściekła przykładam kartkę do jego torsu i wychodzę nie czekając na odpowiedź. Od razu udaję się do parku. Staram się znaleźć miejsce daleko od ludzi tak, aby nikt mnie nie widział i nie słyszał jak płaczę. Siadałam w końcu pod wierzbą. Oparta o pień drzewa spoglądam przed siebie. Wciąż nie dociera do mnie to co przed chwilą się dowiedziałam. Dlaczego nie powiedział mi tego od razu? 

  -Wiedziałem, że tu będziesz.-słyszę czyjś głos i od razu odwracam się. Chciałam pobyć sama, ale niestety nie jest mi to dane. Chłopak podchodzi i siada obok. Nie mam ochoty patrzeć na niego. Skubię trawę, by tylko zająć czymś wzrok i myśli. 

  -Przepraszam Marta. Nie chciałem tego.
  -A właśnie, że tak!-podnoszę głos i patrzę na niego.
  -Gdy facet zadzwonił, że mam skoczyć do  biura po papiery jeśli chcę zostać, byłem mega szczęśliwy. Może i proponowali mniej niż pozostali, ale coś droższego i tak mam tutaj-ciebie. Niemal od razu wiedziałem, że zostanę. I przyszłaś ty. Zaczęłaś mówić, że powinniśmy zerwać, że muszę jechać spełniać marzenia. Bolało mnie to trochę. Miałem nadzieję, że powiesz, abym został, albo że pojedziesz ze mną. 
  -A myślisz, że mnie to nie bolało? Sądzisz, że chciałam z tobą zerwać? Że byłabym do tego zdolna, aby cię uwolnić, byś bez żadnego balastu mógł sypiać z innymi?! Powiedziałam to, bo kurczę myślałam, że tak będzie lepiej. Że nie będę zazdrosna, ale wiem, że nie ważne czy byśmy byli razem czy też nie ja i tak będę zazdrosna, że mogłam cię mieć i nie mam. 
  -Kochanie moje... dobrze wiesz, że gdybyś nawet zerwał to nie znaczy, że szukałbym pocieszenia w ramionach innej.

Patrzę na niego i nie daje rady. Obejmuję go mocno za szyję. On ręce zaplata na mojej talii i mocno przyciąga.

  -Kochanie wybacz mi to.-szepcze
  -Przepraszam.- mówię i całuję go w kącik ust.
  -Powiedz mi czy nadal chcesz abym wyjechał?-pyta.
  -Dobrze wiesz, że nie chcę. Pragnę abyś tu został. Na zawsze.-mówię

Zaśmiał się i mówi

  -Może na zawsze to nie wiem, ale na razie na 2 lata tak....A później zobaczymy....-patrzę na niego i widzę ten uśmiech i radosne oczy. Zakłada mi kosmyk włosów za ucho i gładzi po policzku.-Powiem ci tylko tyle, że jesteśmy sobie pisani... Gdyby los chciał sprawiłby żebym wyjechał, a tak dostaliśmy szansę, na cudowne przeżycie tych kolejnych lat razem...i tym razem nie zmarnujemy żadnego dnia.
  -Widocznie jesteśmy....Ważne jednak, że będziesz.-uśmiecham się od razu.

Całuje mnie tak delikatnie. Lecz ja nie mam ochoty na takie pieprzenie. Mocno wpijam się w jego usta. Pragnę namiętnego i prawie brutalnego pocałunku. Podoba mu się bo odpowiada mi tym samym.

  -Wracajmy do domu....Masz umowę do podpisania-mówię i wstaję. 

On również to robi i ruszymy w kierunku naszego mieszkania. Gdy tylko zachodzimy podpisuje papierek i bierze go w dłoń.

  -Idę go zanieść, a ty przygotuj coś dobrego-całuje mnie w policzek i wychodzi.

Po powrocie zjedliśmy pyszną kolację popijając wszystko winem. Siedzimy przed telewizorem, gdy nagle zadaje mi pytanie.

  -Gdzie byś chciała pojechać?
  -Co?-i unoszę się patrząc na niego.
  -No gdzie? Mamy wolne 10 dni i musimy je jakoś wykorzystać zanim pojawimy się znów w Spale. Więc kochanie gdzie lecimy co?
  -Gdzieś gdzie jest ciepło.
  -To na pewno. Ale co? Włochy, Hiszpania, Portugalia, Grecja?-zadaje mi pytania, a ja nie mam pojęcia co powiedzieć.
  -Zbyszek nie wiem naprawdę. Może ty coś wymyślisz co?
  -Ja proponuję Włochy. Mam już nawet do jakiego miejsca pojedziemy.
  -Mogą być i Włochy byle z Tobą.-mówię i całuję go.
  -W takim razie jutro wszystko rezerwuję i robię tak byśmy mogli szybko pojechać.
  -Wiesz....z drugiej strony już nie mogę się doczekać zajęć w Spale. Uwielbiam tam przebywać z wami. 
  -Spokojnie jeszcze będziesz miała nas dość.
  -Wiem to.-i chłopak zaczął mnie łaskotać. Po wygłupach wzięliśmy razem gorącą i długą kąpiel, a potem spać.

 Po dwóch dniach siedzieliśmy już w samolocie do Włoch. Zdecydowaliśmy się na odpoczynek w Weronie. Już po prostu nie mogę się doczekać kiedy się tam znajdziemy. Wieczorem lądujemy i od razu taksówką udajemy się do hotelu. 

  -Pięknie tu.-mówię patrząc na oświetlone nocą miasto.
  -I przede wszystkim romantycznie.-szepcze mi do ucha.
  -Wiesz....-zaczynam i odwracam się do niego przodem obejmując za szyję.-Kocham cię i tak strasznie się cieszę, że na razie wszystko układa się tak jak powinno. Ty zostajesz w Rzeszowie, ja także. Układ idealny.
   -Wiem kochanie. Teraz już zawsze będziemy razem.-mówi i całuje mnie w usta. Uśmiecham się podczas pocałunku, a on w jednej chwili porywa mnie do góry i zanosi do środka. Nasze hotelowe łóżko zostało już przez nas wypróbowane. Było wspaniale. Rano promienie słoneczne wpadające do naszego pokoju obudziły nas. Przeciągnęłam się i przytuliłam do Zbyszka.

  -Dzień dobry kochanie.-mówię.
  -Dzień dobry.
  -Jakie plany na dzisiaj?
  -Dzisiaj?...dzisiaj? O takie.-i rzuca się na mnie łaskocząc mnie, a potem całując po całym nagim ciele.
  -Mi tam pasują.-odpowiadam kiedy znajduje się nade mną.
  -Dzisiaj możemy na basenik skoczyć, bo widzę, że pogoda jest piękna.-mówi i wstaje, a ja spoglądam jak nagi podchodzi i odsłania do końca zasłony.
  -Mówił ci już ktoś, że masz super dupcie?-zapytałam przyglądając się jej. Usłyszałam jedynie jego śmiech i odwrócił się patrząc na mnie.
  -Nie. Jesteś pierwszą która widzi ją w takim świetle.....chociaż kiedy Kubiak wspominał.-dodaje, a ja przyglądam się mu ze zdziwieniem.
  -Żartowałem kochanie.-uśmiecha i podchodzi do łóżka siadając na nim.-Jednak bardzo miły komplement jest usłyszeć z ust takiej dziewczyny jak ty....która również ma świetną dupcię.

Po wstaniu i ubraniu się zeszliśmy na dół zjeść coś. Zdecydowaliśmy się na naleśniki i kawę. Gdy skończyliśmy udaliśmy się na basen. Zajęliśmy dwa leżaki i rozkoszowaliśmy się tą piękną pogodą która tutaj panowała. Przez prawy cały dzień tak siedzieliśmy. Po południu ruszyliśmy na miasto. Chodziliśmy tymi uliczkami trzymając się za ręce. Taki jeden mały gest, a tyle sprawia radości. Tak byliśmy pochłonięci tym całym zwiedzeniem, że kiedy spojrzeliśmy na zegarek wskazywał on już 20:15. Wstąpiliśmy więc wyjątkowo do pizzerii i zamówiliśmy sobie na kolację pizzę.


(…)

Dni w Weronie mijały nadzwyczaj szybko. Mimo tego, że miałam ochotę wrócić do Polski i jechać do Spały spotkać się z chłopakami to tutaj wolałabym zostać bardziej. Mamy ze Zbyszkiem czas tylko dla siebie i to mnie cieszy. Wszędzie gdzie byliśmy robiliśmy sobie zdjęcia. Musimy mieć pamiątki z tych naszych wypraw. Siatkarz gdyby mógł to fotografowałby mnie 24 godziny na dobę. Nawet zbytnio nie broniłam się przed obiektywem, bo wiedziałam, że on nie odpuści i będzie pstrykał mi zdjęcia. 

Któregoś wieczora postanowiliśmy wybrać się na tańce. Te miasto miało jakiś taki romantyczny charakter, że zbytnio nawet nie chciałam zakładać na siebie niczego obcisłego. Zdecydowałam się na krótką, luźną, białą sukienkę. Do tego czarne szpilki i byłam gotowa. 

  -I jak?-zapytałam Zbyszka kiedy wyszłam z łazienki. 
  -Martuś....wyglądasz cudownie. Taki anioł z ciebie teraz wiesz?-i podszedł do mnie obejmując w talii.
  -Oj do anioła to mi bardzo daleko.-odpowiadam.
  -Dla mnie zawsze nim byłaś i będziesz.-mówi i delikatnie całuje mnie w usta.-Więc chodźmy aniele.

Chwytam za klucze od pokoju i wychodzimy z niego udając się na miasto. Zamówiliśmy sobie po drinku,a potem ruszyliśmy na parkiet. W tle leciały przeważnie włoskie piosenki. Jak tylko leciała jakaś wolna mocno przytulałam się do Zbyszka i tak tańczyliśmy. Jak dla mnie w kółko mogłyby lecieć wolne. Do hotelu wróciliśmy jakoś po 2:30. Rozebraliśmy się i od razu poszliśmy spać. 


Ostatniego dnia tutaj kiedy obudziłam się w pokoju nie było Zbyszka. Przestraszyłam się, ale przypomniało mi się, że lecimy dopiero jutro rano więc nie mogłam przespać godziny odlotu. Wstałam i poszłam pod prysznic. Tam obok prysznica miałam już przygotowane ubranie i ręcznik. Zdziwiłam się, bo nie zostawiałam tutaj tych rzeczy. Wtedy dostrzegłam leżącą na nich karteczkę. Podniosłam ją i przeczytałam.

  -Załóż to dzisiaj. Szukaj mnie w szufladzie szafki.-pisało, a ja nie wiedziałam o co mu chodzi. Postanowiłam zrobić to za chwilę, ale wpierw mycie i ubranie się. Kiedy przygotowałam się próbowałam rozszyfrować to co on chce. 
  -Szuflada szafki?-zapytałam i wyszłam do sypialni. Tam otworzyłam jedną z nich i dostrzegłam drugą kartkę i klucz.- Czekam na śniadaniu. Kocham Zbyszek.-przeczytałam na głos i odrzuciłam to na bok. 

Zamknęłam pokój i zeszłam na dół. Dostrzegłam go siedzącego przy stoliku i pijącego coś. Stanęłam za nim i schyliłam się całując w policzek. Natychmiast odwrócił się patrząc na mnie. Obeszłam i usiadłam naprzeciwko.

  -To powiesz mi co to ma być za niespodzianka?-zapytałam.
  -Jaka niespodzianka?
  -No nie mów, że nic nie planujesz. Naszykowane rzeczy, karteczka, śniadanie...-zaczynam wymieniać i patrzę na nieco zdenerwowanego Zbyszka. 
  -Pięknie wyglądasz wiesz?-mówi.
  -Dziękuję, ale powiesz mi w końcu co takiego robisz?
  -Wiesz....w końcu musiałbym to zrobić nie ważne kiedy. 

Pochyla się nieco nad stołem i chwyta moją dłoń.

  -Marta. Wiesz ostatnio tak rozmyślałem na temat naszej ostatniej rozmowy......tego jak powiedziałaś, że lepiej jakbyśmy się rozstali....że uwolniłabyś mnie.
  -Zbyszek. To nie ma znaczenia już. Jesteśmy razem.-przerywam mu.
  -Poczekaj. Dla mnie ma znaczenie. Nie mogę cię stracić. Kocham cię i pragnę z tobą być zawsze.
  -Co ty chcesz przez to powiedzieć?-pytam i po chwili dociera do mnie co za chwilę może się stać. Kiedy jeszcze chłopak puszcza moją dłoń i chowa ręce do kieszeni po prostu już wiem co zrobi. On chce mi się oświadczyć. Teraz już wiem czemu zabrał mnie w tak romantyczne miejsce, tak zaaranżował dzisiejszy dzień. 
  -Marta.......-zaczyna i łapie moją dłoń. 

                                              ___________________________________

No i nie wyjeżdża. :) Nie miałabym serca ich rozdzielać. Co sądzicie o rozdziale, a przede wszystkim o końcówce? ;)
Pozdrawiam :*

9 komentarzy:

  1. Dziękuję ci, że ich nie rozdzieliłaś!!! Dobrze, że jednak został! Werona, romantyczne wakacje no i OŚWIADCZYNY BĘDĄ!!! OBYM SIĘ NIE POMYLIŁA!!!
    P.S jak tam zdrówko Marheri? Lepiej Kusz?
    Buziaki, malina :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz. Nie byłam do tego zdolna. Poza tym nie wybaczyłabym sobie, że wraz z innymi płakałybyście nad kolejnym ich rozstaniem :)
      A dziękuję już lepiej.:) Wasze życzenia powrotu do zdrowia działają :]
      I malinko moja! Przygotuj się na wielki powrót miszcza fotoszopa! ;D
      Całuję :*

      Usuń
    2. *już nie Kusz, nie wiem skąd się to Kusz wzięło, miało być "Lepiej już?" xD
      o.O jestem pierwsza!!! Pierwszy raz!!! Tyle wygrać ;D

      Usuń
    3. http://demotywatory.pl/4204771/Nie-trzeba-wiele-zeby-wywolac-usmiech-na-czyjejs-twarzy

      O tak powinno teraz być. :)Wielkie oklaski :D

      Usuń
    4. oklaski oklaskami, w dalszym ciągu czekam na medal i powrót miszcza fotoszopa ;D

      Usuń
  2. Jeju chociaż tyle że do tych Włoch nie jedzie.;) Jak przeczytałam że lecą do Verony to od razu skojarzyłam fakty (mam nadzieję, że dobrze;D)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Oswiadczyny...ah, jak dobrze, że ich nie rozdzielilas! No uwielbiam Cię za to! Mam nadzieję oczywiście, że Marta sie zgodzi :)
    Przepraszam, że tyle czasu nie komentowalam..Jednak czytałam wszystkie rozdzialy, jsk tylko sie pojawiły.
    Zdrowiej i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. HURRA!!! Beda oswiadzczyny i slub i dzieciaczki :3
    Juhu:d dziekuje ci za ten rozdzial <3

    OdpowiedzUsuń